ZIEMIA ŚWIĘTA 19 - 26.04.2013 |
|
|
|
|
|
Nadał papiestwu ludzką twarz - Prof. Ernst-Wolfgang Böckenförde |
2008.11.29 - Gazeta Wyborcza internetowe wydanie
Nazywanie Jana Pawła II krytykiem nowoczesności to błąd. Wystarczy wspomnieć jego uporczywe zaangażowanie na rzecz godności ludzkiej, praw człowieka i wolności religii, które w istocie są częścią nowoczesności - mówi prawnik
Piotr Buras: Według wielu Jan Paweł II był z jednej strony wybitnym mężem stanu o niezaprzeczalnych politycznych dokonaniach, z drugiej zaś - konserwatywnym dogmatykiem w sprawach katolickiej nauki i Kościoła. Czy zgadza się pan z taką opinią?Prof. Ernst-Wolfgang Böckenförde: Zgadzam się tylko częściowo, tzn. tylko w kwestii zasług, jakie papież miał dla świata. Były one bez wątpienia czymś wyjątkowym. W kwestii Kościoła odpowiedź musi być bardziej zróżnicowana, nie da się jej zawrzeć w jednym zdaniu. Z jednej strony Jan Paweł II podjął i zrealizował wiele postanowień II Soboru Watykańskiego. Dam trzy przykłady. Pierwsza kwestia: w sprawie zaangażowania Kościoła i chrześcijan w świecie podkreślał zawsze, zgodnie z deklaracją "Gaudium et spes", odpowiedzialność własną wiernych. "Kościół istnieje w świecie poprzez wiernych" - te słowa papieża wypowiedziane w Warszawie w czasie pierwszej pielgrzymki duszpasterskiej skierowane były także przeciwko klerykalizmowi. W ten sposób kontynuował dzieło II Soboru. Drugi przykład dotyczy jego zaangażowania na rzecz wolności religii. Nigdy nawet na jotę nie odstąpił od tego postulatu. Konsekwencją było odejście od dawnej nauki o państwie papieża Leona XIII. W swoim kazaniu w Hawanie mówił na przykład, że ani ateizm, ani religia nie mogą być podstawą koncepcji politycznej nowoczesnego państwa. Państwo musi natomiast stwarzać taki klimat i takie warunki prawne, by każda religia mogła swobodnie się rozwijać i być publicznie praktykowana. Zgodnie z nauką Jana Pawła II państwo powinno być porządkiem neutralnym, który jest otwarty na religię, ale żadnej religii nie czyni przedmiotem przymusu. Trzeci przykład to stosowanie deklaracji "Nostra aetate" o stosunku Kościoła do Żydów. Bardzo dużo w tej sprawie zrobił. Nie tylko potwierdził jej zapisy, lecz zerwał z zadawnioną wrogością do Żydów, która w Kościele zawsze była żywa i rozpowszechniona.
Krytycy wypominają Janowi Pawłowi II, że w kwestii antysemityzmu mówił tylko o odpowiedzialności chrześcijan, a nie Kościoła jako instytucji.
- Papież mówił o członkach Kościoła. Można się spierać, czy było to stosowne określenie. Istotne jest, że Jan Paweł II nie twierdził, iż chodziło o osobistą winę poszczególnych jednostek, lecz o winę, która obciąża także Kościół. Szczególnie w 2000 r., kiedy dokonywał wyznania winy za krzywdy wyrządzone Żydom, nie miał na myśli win indywidualnych osób, lecz mówił w imieniu całego Kościoła.
Nie we wszystkich sprawach Jan Paweł II stał na czele wewnątrzkościelnych reform, jakie zapoczątkował II Sobór Watykański.
- To jest ta druga strona medalu. Po pierwsze, wymieniłbym wyraźne wzmocnienie i rozbudowę prymatu papieskiego, czyli pełnej, najwyższej i bezpośredniej władzy papieża w Kościele, kosztem kolegialności i rzeczywistego włączenia Kościołów lokalnych. Po drugie, Jan Paweł II zaostrzył obowiązek posłuszeństwa teologów i rozszerzył go nawet na te nauki papieża i Kościoła, które nie mają sankcji nieomylności. Znalazło to odzwierciedlenie we wprowadzeniu szczególnej przysięgi wierności teologów oraz w reformie prawa kanonicznego. Zgodnie z jego nową wersją z 1983 r. nauk papieża nie tylko należy przestrzegać, lecz także unikać wszystkiego, co byłoby z nimi niezgodne. W ten sposób udaremnia się jakąkolwiek publiczną rozbieżność zdań, nawet w postaci krytycznie sformułowanych pytań. Doprowadziło to do zahamowania dialogu i ograniczenia wolności słowa w Kościele.
Poza tym papież nigdy nie wystąpił z żadną propozycją rozwiązania coraz bardziej naglącego problemu rozwodników ponownie wstępujących w związek małżeński. W krajach zachodniej Europy kwestia ta stale przybiera na znaczeniu. W jaki sposób Kościół może zaoferować tym ludziom pojednanie przy zachowaniu zasady nierozwiązywalności zawartego w ważny sposób małżeństwa? Na to pytanie nie udzielił żadnej odpowiedzi. Wreszcie kwestia odrzucenia wszelkich metod sztucznej regulacji narodzin jako z definicji sprzecznych z moralnością. Moim zdaniem taka interpretacja nie jest bezsprzecznie konieczna, wprowadza coś w rodzaju niedobrego uprzedmiotowienia mającego przecież osobisty charakter związku małżeńskiego i wynikającej z niego osobistej odpowiedzialności. Wśród wiernych nastąpiło niemal całkowite odrzucenie tego stanowiska z tym skutkiem, że praktyka spowiedzi - przynajmniej w krajach zachodnich - w dużej mierze ustała. Trudnych do usprawiedliwienia następstw choćby dla walki z AIDS także nie sposób nie dostrzec. Ale w tych sprawach papież działał ściśle według własnych przekonań.
Jan Paweł II często i ostro krytykował demokrację, mówił np., że demokracja pozbawiona wartości może przemienić się w totalitaryzm. Niektórzy uważali jego słowa za sprzeczne z ideą demokracji i wskazujące drogę do państwa wyznaniowego. Opisywał pan dylemat świeckiego państwa liberalnego opartego na przesłankach, których istnienia samo w sobie nie jest w stanie zagwarantować: moralności i wartościach wspólnych większości obywateli. Jak w świetle tego postrzega pan stosunek papieża do demokracji?
- Nie uważam, by jego krytyka była antydemokratyczna. Demokracja jako forma państwa i rządu podlega zagrożeniom, to oczywiste. Opierając się na zasadach wolności i równości jednostek, reguluje ona w gruncie rzeczy tylko formę i procedury sprawowania władzy oraz ustalania zasad porządku publicznego. Treścią demokracji jest natomiast to, co wniosą do niej obywatele. Dlatego też to, czy będzie ona porządkiem trwałym, zależy od tzw. czynników przedkonstytucyjnych, czyli etosu, odpowiedzialności za dobro wspólne i solidarności obywateli. O tym trzeba wciąż przypominać, bo demokracja będzie funkcjonować tak długo, jak długo nie zanikną te wartości. W tym sensie wskazywanie na te zagrożenia jest świadectwem przywiązania do demokracji. To właśnie robił Jan Paweł II, upominając ludzi, by nie oddawali się materializmowi i konsumpcjonizmowi, by byli ze sobą solidarni i wspierali biednych.
Jan Paweł II uchodził także za przeciwnika nowoczesności. Czy w jego krytyce społeczeństwa i współczesności może się pan odnaleźć?
- Jego krytyka społeczeństwa jest mi w bardzo wielu punktach bliska. Nazywanie go krytykiem nowoczesności jest błędem. Wystarczy wspomnieć jego uporczywe zaangażowanie na rzecz godności ludzkiej, praw człowieka i wolności religii, które w istocie są częścią nowoczesności. Z drugiej strony papież krytykował nieustannie kapitalizm za to, że stawia własność i jej pomnażanie przed człowiekiem oraz degraduje człowieka do środka służącego osiągnięciu celu. Wytykając wady kapitalizmu, Jan Paweł II był jednym z najostrzejszych jego krytyków od czasów Karola Marksa. Teraz widzimy, jak uzasadniona była ta krytyka.
"Prawda o człowieku" była głównym motywem nauczania Jana Pawła II i punktem wyjścia jego politycznych interwencji. W jakim stopniu ta prawda o człowieku w papieskiej, chrześcijańskiej interpretacji miała zostać w praktyce zastosowana - także w odniesieniu do niechrześcijan? Czy pańskim zdaniem papież miał jakąś koncepcję porządku polityczno-społecznego, którą chciał zrealizować?
- Trzeba spojrzeć na punkt wyjścia. Papieżowi chodziło przede wszystkim o głoszenie przesłania Chrystusa. Ponieważ to przesłanie kieruje się do ludzi, wpływa ono także na ich myślenie i działanie. Punkt wyjścia był w przypadku nauczania papieża zawsze czysto religijny, niepolityczny. Ale skutek, który następuje, gdy głosi się przesłanie Chrystusa w całej jego pełni, ma już oczywiście charakter polityczny, bo pociąga za sobą konsekwencje dla współżycia ludzi. Jednak siłą napędzającą nie była w przypadku Jana Pawła II żadna polityczna wizja ani koncepcja. Papież wskazywał, że przesłanie Chrystusa jest dla ludzi i wyjaśniał, w jaki sposób powinno ono wpływać na kształtowanie fundamentów porządku społecznego.
Działalność i nauczanie Jana Pawła II cechowała ambiwalencja. Był antykomunistą, ale krytykował kapitalizm. Był kościelnym konserwatystą, ale zwolennikiem ekumenizmu. Wiele podróżował, ale podobno nie rozpoznał problemów Trzeciego Świata. Jan Ross, niemiecki biograf papieża, twierdzi, że te sprzeczności były pozorne. Tylko dzięki antykomunizmowi jego krytyka rynku zyskiwała wiarygodność, a dialog z innymi religiami był możliwy dzięki twardej postawie w innych sprawach.
- Te rzekome sprzeczności były w większości rzeczywiście stronami tego samego medalu. Antykomunizm i antykapitalizm mogą mieć te same korzenie: w tym wypadku objawienie Chrystusa i chrześcijańską naukę społeczną. Ta ostatnia jest przykładem stanowiska, które wymyka się obu skrajnościom i prowadzi w zupełnie innym kierunku. Natomiast co się tyczy Trzeciego Świata, to nie zgadzam się z przytoczoną przez pana opinią. Uważam, że papież jak najbardziej rozpoznał jego problemy, wystarczy zajrzeć do tekstów jego wystąpień podczas licznych podróży. Krytykował panujące warunki społeczne, biedę i nieprzestrzeganie praw najuboższych. Wytykał rządzącym ich nieprawości. Nie można powiedzieć, że nie rozumiał tamtejszych problemów. To, czego być może nie dostrzegł, to konieczność stosowania dopuszczalnych środków kontroli urodzeń.
Kardynał Stefan Wyszyński powiedział Janowi Pawłowi II, że ma poprowadzić Kościół katolicki w XXI wiek. Czy papież dał odpowiedź na pytanie, co znaczy być katolikiem w XXI wieku?
- W odniesieniu do roli i odpowiedzialności katolików w świecie dał z pewnością pełną i aktualną odpowiedź. Zachęcał i wzywał ich do tego, by żyjąc swoją wiarą, angażowali się we współczesny świat i biorąc za punkt odniesienia przesłanie Chrystusa, sami przejmowali odpowiedzialność. Jednocześnie upominał, by nie byli fundamentalistami, respektowali przekonania innych, w tym także innych religii, i wzorem Chrystusa szanowali wolność każdego człowieka i wstawiali się za nią. Otwarcie Kościoła na świat było jego największym osiągnięciem. Poza tym dał swojemu urzędowi bardziej ludzką twarz, odrzucając cały ten dawny ceremoniał. Pamiętam spotkania w Castel Gandolfo, w czasie których rozmawiało się z nim jak równy z równym. Papież interesował się ludźmi, zachowywał się jak prawdziwy pasterz świata, a nie ktoś, kogo przez Bazylikę św. Piotra trzeba nosić na tronie. Jan Paweł II był wielkim papieżem. Mimo swoich ograniczeń, które niewątpliwie też miał, naprawdę wielkim papieżem.
prof. Ernst-Wolfgang Böckenförde
Profesor prawa konstytucyjnego. Był sędzią trybunału konstytucyjnego RFN. Wiele lat przewodniczył Radzie Naukowej Instytutu Nauk o Człowieku we Wiedniu. Uczestniczył we wszystkich spotkaniach w Castel Gandolfo
|
|
|
|
|
|
|
listopad, 2024 pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd | | | | | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | |
|
Czy Polacy wystarczająco pielęgnują pamięć św. Jana Pawła II |
|
Witaj, nie jesteś zalogowany.
Zaloguj się
|
|