STOWARZYSZENIE

 

O NAS
STRONA GŁÓWNA
MANIFEST
GENEZA I CELE
KONTAKT
WYSZUKIWARKA
HISTORIA GRUPY

GALERIA ZDJĘĆ

FILMY

DO SŁUCHANIA

TEATR SANTO SUBITO

POEZJA

DO CZYTANIA

RZYM 16-23.10.2010

ZIEMIA ŚWIĘTA 19 - 26.04.2013

 

2016.05.26 Pielgrzymka do Lwowa, Żółkwi i Zamościa

 

26 maja 2016 r. - I dzień pielgrzymki do Lwowa

 

Czwartek 26 maja, procesja Bożego Ciała, a my już myślami przy naszej Pielgrzymce. Ksiądz Proboszcz chyba wyczuwa tą atmosferę i Procesja kończy się 30 minut przed planowym odjazdem autokaru. Wszyscy jeszcze szybko sięgają po pyszne, chrupiące chlebki, które jak zawsze są dla wszystkich uczestników Procesji i śpieszą co tchu do domu po bagaże.

 

 

I już jesteśmy razem. Zbiórka jak zawsze przed kościołem Św. Ojca Pio. Naszą Pielgrzymkę tradycyjnie rozpoczynamy pod figurką Matki Boskiej Fatimskiej i zdjęciem Św. Jana Pawła II. Prosimy o opiekę nad naszą grupą podczas pielgrzymowania do Lwowa, Żółkwi i Zamościa.

 

 

Ostatnie wskazówki Maćka i wyruszamy autokarem w kierunku granicy polsko-ukraińskiej. Kolację mamy przygotowaną na godzinę 21.00 ale już na granicy widzimy, że nie będzie łatwo. Co prawda ruch jest nieduży ale swoje trzeba odstać. I tak o godz. 22.00 przyjeżdżamy do Domu Pielgrzyma w Brzuchowicach pod Lwowem. Szybka kolacja i do łóżek bo jutro czeka nas mnóstwo wrażeń.

 

27 maja 2016 r. - II dzień pielgrzymki do Lwowa

 

Poranek w podlwowskich Brzuchowicach powitał nas śpiewem ptaków i piękną pogodą. Warto przypomnieć, że 15 lat temu papież Jan Paweł II po uroczystościach beatyfikacyjnych przyjechał właśnie tutaj do Wyższego Seminarium Duchownego pw. św. Józefa i spożył obiad z biskupami oraz gośćmi z zagranicy. A następnie spotkał się z seminarzystami i pracownikami seminarium.

 

 

Wyruszamy do Lwowa. Każdy z nas ma jakieś wyobrażenie miasta, jedni już tu byli, inni będą po raz pierwszy. Zdajemy sobie sprawę z wyjątkowości tego miejsca. Nazywanego Semper Fidelis, perłą Galicji. W mieście tym przez wieki współżyły narody, religie i kultury. W klimat Lwowa, jego wielonarodową, wielokulturową i wieloreligijną historię, a także kulinaria wprowadza nas przewodniczka. Jak z rękawa sypie lwowskimi przepisami na solijankę, czebureki, piermienie.

 

Miasto założył książę Daniel Halicki w 1250 r. i podarował w prezencie synowi imieniem Lew, stąd nazwa miasta. Lwów jest usytuowany, podobnie jak Rzym, na siedmiu wzgórzach. I położone jest na tzw. wielkim europejskim dziale wód. Mówi się, że woda deszczowa z dachu kościoła św. Elżbiety spływa z jednej strony do Bałtyku, z drugiej strony do Morza Czarnego. Przez sześć wieków miasto związane było z Polską. Dzięki swemu położeniu zamieszkiwali je na przestrzeni wieków Polacy, Żydzi, Ormianie, Rusini, Turcy i Tatarzy, Niemcy i Ukraińcy.  Mówiono, że jeśli w mieście jest jeden Ormianin, to Żyd nie ma co tu robić, i na odwrót. Było to najbardziej wschodnie z miast Zachodu, a jednocześnie najbardziej zachodnie miasto Wschodu.

 

 

Dzisiejszy dzień rozpoczynamy spotkaniem z arcybiskupem metropolitą lwowskim ks. Mieczysławem Mokrzyckim. Składamy wizytę w niedawno odzyskanym i odresturowany Pałacu Arcybiskupim. Maciek przedstawił naszą wspólnotę inspirowaną Osobą św. Jana Pawła II. Jak również wyraził podziękowanie za możliwość spotkania z świadkiem świętości Jana Pawła II.

 


 

Lwów jest pięknym miastem. Cieszę się, że tu przyjechaliście – powitał nas arcybiskup Mokrzycki. I usłyszeliśmy, że Jan Paweł II jest związany z tym domem. W Pałacu Arcybiskupim do 1943 roku mieszkali arcybiskupi Józef Bilczewski i Bolesław Twardowski. Józef Bilczewski – ksiądz krakowski, były rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wielka postać. Zmarł w 1923 roku, a Jan Paweł II beatyfikował Go w 2001 r. W 1944 r. metropolita lwowski Bolesław Twardowski, po uroczystościach pogrzebowych arcybiskupa obrządku bizantyjsko-ukraińskiego Andrzeja Szeptyckiego, dostał zapalenia płuc i tu zmarł. Jego następca biskup Baziak nie został tu wpuszczony. Biskup Baziak pracował u boku kardynała Sapiehy. A po jego śmierci został administratorem apostolskim archidiecezji krakowskiej. A sam Książe Sapieha we Lwowie otrzymał święcenia kapłańskie. Później ks. Karol Wojtyła został biskupem pomocniczym u boku arcybiskupa Baziaka. Podczas pielgrzymki na Ukrainę Papież Jan Paweł II powiedział, chcę zobaczyć ten dom, w którym mieszkał arcybiskup Baziak. 

 

Mieszkał tu również mój poprzednik ks. kardynał Marian Jaworski. Urodził się we Lwowie, był z ks. Karolem Wojtyłą wykładowcą na KUL. Też był filozofem. Bliski przyjaciel papieża. Kardynał Jaworski, jako jedyny mieszkał w apartamentach Jana Pawła II.

 

 

 

Miałem to szczęście zostać sekretarzem Ojca Świętego i przez 9 lat być u jego boku - zwierzył się arcybiskup Mokrzycki i usłyszeliśmy opowieść o przywiązaniu Jana Pawła II do książek.

 

Ojciec Święty nigdy nie przechodził obojętnie wobec książki. Mówił, ta do biblioteki, a ta tu, a ta to do Castel Gandolfo. Musiał każdą dotknąć. Ksiądz Profesor Styczeń śmiał się, że jest uzależniony od książek. Codziennie poświęcał 3 godziny na czytanie różnych lektur. Był bardzo zdyscyplinowany. Czytał po obiedzie i wieczorem. Były to różne książki, literatura, filozofia. Przy końcu życia wolniej wykonywał czynności. Brakowało mu sił. Na sugestię, może Ojciec Święty zrezygnuje z czytania książek. Nie, bo to mnie trzyma – odpowiadał. Później myśmy mu czytali, jeden dzień ja, drugi dzień siostra. … Nie tracił czasu. Wykorzystywał każdą chwilę. Najbardziej lubił wtorki. Jak już wiecie był to dzień wolny do audiencji.

 

 

Wizyta u metropolity lwowskiego zakończyła się wspólną modlitwę. Na koniec usłyszeliśmy:

 

Jan Paweł II wszystko zawierzał Bogu. Był człowiekiem wielkiego zawierzenia, ufności w opatrzność Bożą. On nie planował pewnych rzeczy. Nie był dyplomatą. Wiedział, że opatrzność Boża poprowadzi Go. Robił to wszystko spokojnie. Jan Paweł II był papieżem zawierzenia.

 

 

Opuszczaliśmy Pałac Arcybiskupów wzruszeni skromnością sekretarza dwóch papieży, wdzięczni za to, co usłyszeliśmy i za serdeczność.

 

Jadąc w kierunku Łyczakowa mijamy Kościół Bernardynów, barokowy kościół Dominikanów - dzisiaj należące do grekokatolików, gmachy, plac Halicki, park Stryjski złożony w XIX w., przyglądamy się pomnikom. Przewodniczka przytacza znane nam nazwy: Aleja Legionów, Wały Hetmańskie, ulica Łyczakowska, więzienie na Łąckiego czy Brygidki. A tu na Piekarskiej pod nr tym i tym mieszkał Kornel Makuszyński, a tu mieszkał Leopold Staff.  Na rogu znajdowała się słynna kawiarnia Szkocka.

 

I dalej słyszymy współczesne historie. Na tym placu był lwowski majdan. A do tego kościoła garnizonowego ukraińskich sił zbrojnych przywożą poległych żołnierzy w Donbasie. Gdy zwiedzamy później kościół św. Piotra i Pawła widzimy liczne fotografie młodych chłopców, którzy już nigdy nie wrócą do domów. Po 1945 r. kościół był zamknięty i przeznaczony na magazyn książek m.in. tu przetrzymywano zbiory Ossolineum.

 

Przejeżdżamy dawnymi Wałami Hetmańskimi. Mijamy plac Mickiewicza ze strzelistym pomnikiem poety, a po drugiej stronie ulicy secesyjnym hotelem "George". W hotelu tym bywali m.in. Balzak, Liszt, Kiepura, czy Marszałek Piłsudski. W pobliżu znajduje się przepiękna marmurowa figurka Matki Boskiej. Bulwar (dzisiaj nazywany Prospektem Swobody) zamyka wspaniały gmach Teatru Wielkiego i Opery, porównywany z operą wiedeńską. Oglądamy piękne miasto, zapierające dech w piersiach z zatrzymaną w czasie urodą.

 

Przeszłość jest obecna na każdym kroku. Choć przedwojennej atmosfery nie da się odtworzyć, przede wszystkim nie ma tych cudownych ludzi, którzy ją tworzyli, to jednak Lwów ma swojego ducha. Genius loci. I to nie przesada, że we Lwowie można się zakochać. Szczepcio i Tońcio, twórcy Wesołej Lwowskiej Fali, najbardziej znani przedstawiciele tradycyjnych, przedwojennych Lwowiaków miłość do swojego miasta wyrażali słowami słynnej piosenki:

 

"A niech inni sy jadą, dzie mogą, dzie chcą,
Do Widnia, Paryża, Londynu,
A ja si zy Lwowa ni ruszym za próg,
Ta mamciu, ta skarz mnie Bóg!"

 

Szczepko (Kazimierz Wajda) — niedoszły inżynier i Tońko (Henryk Vogelfänger) — adwokat lwowski. Pierwszy urodzony i wychowany w dzielnicy gródeckiej, drugi — w najbardziej lwowskiej z lwowskich dzielnic — na Łyczakowie, znali doskonale charakterystyczny lwowski bałak, język ulicy i przedmieścia.

 

 

Kolejnym punktem naszego podążania lwowskimi szlakami jest Cmentarz Łyczakowski. Nie można być we Lwowie i nie odwiedzić tego miejsca. Jeden z najstarszych cmentarzy Europy, nazywany Pere Lachaise Europy Wschodniej. Wchodzimy neogotycką bramą na erygowaną w 1786 r. nekropolię. O wyjątkowości tego miejsca świadczy niezwykłe położenie. Usytuowany jest na malowniczych wzgórzach, a wzdłuż alej ciągną się okazałe stare drzewa, które dają przyjemny cień, o czym sami się przekonaliśmy, w ten gorący majowy dzień.

 

 

Cmentarz Łyczakowski jest swoistą galerią sztuki z arcydziełami architektury sakralnej, nagrobkami, pomnikami i rzeźbami wielu wspaniałych artystów. Mówi nam wiele o niezwykłych dziejach i złożonych losach miasta i jego mieszkańców. Obok Polaków leżą tu przedstawiciel innych nacji zamieszkujących Lwów. Spoczywa tu wiele osobistości ze świata kultury, nauki, sztuki i polityki, uczestnicy powstań i zrywów narodowych. Przechodzimy obok grobów Gabrieli Zapolskiej, Marii Konopnickiej. Pogrzeb poetki w 1910 r. przerodził się wielką manifestacją patriotyczną. Uczestniczyło w niej blisko 50 tyś. osób.

 

Obok – opowiada Pani przewodniczka - w grobowcu Riedlów, pochowano geniusza matematyki prof. Stefana Banacha. Któremu, jak również wielu naukowcom, w okresie okupacji sowieckiej i niemieckiej, pomógł przetrwać twórca szczepionki przeciwko tyfusowi Rudolf Weigl. Austriak, który nigdy nie wyparł się swojej przybranej ojczyzny. Pogrzeb Stefana Banacha w 1945 r. zgromadził tłumy mieszkańców Lwowa, był wielką manifestacją polskiego środowiska naukowego, które jeszcze pozostało we Lwowie. Matematyka żegnało 16 mówców.

 

Niedaleko jest grób poety, publicysty Władysława Bełzy nazywanego piewcą polskości. Jego wiersza — Kto Ty jesteś? — Polak mały. — Jaki znak twój? — Orzeł biały. -  uczyło się każde dziecko.

 

O bogactwie dawnego Lwowa świadczą leżący tu prominenci, ich grobowce stanowią o jego unikalnym charakterze. Monumentalne kaplice grobowe m.in. Makowskich, Dzieduszyckich, Baczewskich (słynnych na całą Europę wytwórców wódek i likierów) nie pozwalają przejść obojętnie, bez zwrócenia uwagi na ich wyjątkowe kształty, ornamenty i zdobienia. Kaplica grobowa rodziny Krzeczunowiczów z przepiękną rozetą. Była to rodzina Ormian - opowiada nam Pani przewodnik - których przodkowie wzbogacili się na handlu bydłem, to oni popędzili woły pod Wiedeń za czasów Jana III Sobieskiego.

 

Jest tu wiele zabytkowych nagrobków o wysokiej wartości artystycznej, przedstawiających alegoryczne postaci i wizerunki zmarłych. Jednym z piękniejszych dzieł sztuki sakralnej jest grób Józefy Markowskiej. Rzeźba przepięknej, leżącej na łożu śmierci kobiety, okrytej lekkim tiulem i delikatnie zwieszoną na bok głową. Jakby spała. Kiedyś czuwał nad nią anioł z rozpostartymi skrzydłami, którego dzisiaj już tu nie zobaczymy.

 

Z grobami sławnych Polaków - objaśnia Pani przewodnik - wiążą się piękne historie, jak ta związana z Arturem Grottgerem – malarzem romantycznym, który walczył za pomocą sztuki o niepodległość ojczyzny. Malarz zmarł na gruźlicę we francuskim kurorcie. Jednak pochowany został we Lwowie. Przed śmiercią - podczas spaceru z narzeczoną - sam wybrał sobie miejsce pochówku. Wanda Monne opiekował się grobem malarza do końca życia.

 

Zaskakujący jest nagrobek aptekarza Iwanowicza. Podobno po jego śmierci dwa wierne psy tak rozpaczały po stracie pana, że ułożyły się na jego grobie i leżały. Wzruszona postawą czworonogów rodzina kazała je wyrzeźbić na nagrobku.

 

Przechadzając się pomiędzy starymi nagrobkami podziwiamy ten panteon wielkich postaci. Cmentarz jest jak Lwów, który już przeminął wraz z wiatrami historii. Tu obok siebie leżą ci, którzy żyli w tym samym mieście najpierw pod zborami, a potem w wolnej Polsce. Są tu kwatery powstańców listopadowych i styczniowych, jak choćby naukowca, przyrodnika Benedykta Dybowskiego, zesłańca, słynnego badacza fauny Bajkału.  Są też współczesne groby, niestety często stawiane na starych, którymi nie ma się już kto zająć. Wiele grobów wymaga szybkiej restauracji.

 

 

Słuchając opowieści dochodzimy do zbocza, na którym znajduje się Cmentarz Orląt Lwowskich. Uderza biel grobów. Pochowano tu blisko 3 tys. młodych ludzi - gimnazjalistów, studentów i żołnierzy, w większości poległych w czasie walk polsko-ukraińskich o Lwów w listopadzie 1918 r., wokół miasta walki trwały do połowy roku następnego. Przez trzy tygodnie krwawych bitew ulicznych we Lwowie zginęło 439 Polaków, z których co piąty nie skończył 18 lat - najmłodszy z Orląt Lwowskich miał 9 lat.

 

 

Poległych w walkach o Lwów chowano w miejscach, które znajdowały się blisko punktów oporu. Po zakończeniu walk polskie władze Lwowa ekshumowały ciała zabitych na specjalnie wyodrębniony obszar na obrzeżu Cmentarza Łyczakowskiego. Ekshumacją zajęła się Straż Mogił Polskich Bohaterów, powołana w 1919 r. z inicjatywy matki jednego z poległych, Marii Ciszkowej. Z grobu bezimiennych chłopców w 1925 r. wydobyto zwłoki Nieznanego Żołnierza spoczywającego dziś na placu Piłsudskiego w Warszawie.

 

Mamy szczęście, że oglądamy Cmentarz Orląt odresturowany z rzędami białych krzyży, katakumbami i Kaplicą na szczycie. Wygląda, jak przed laty. Jest to wielka zasługa lwowiaków i społeczników z Energopolu z inż. Józefem Bobrowskim na czele. W okresie pierestrojki pracownicy polskiego przedsiębiorstwa Energopol,  pracujący na budowach ZSRR zaczęli porządkować teren zdewastowanego cmentarza. Nie było to proste, prace te podjęto w sposób półlegalny.

 

 

Dowiadujemy się, jak wyglądały tragiczne losy cmentarza. W czasach sowieckich Cmentarz Orląt był dla władzy niewygodnie niewygodny. Campo Santo próbowano poniżyć do roli warsztatu samochodowego, pastwiska, fragmentu drogi dla samochodów – pamiętają to starsi Lwowiacy, którzy z bólem serca to obserwowali. Śpiące Orlęta chciano unicestwić buldożerami i czołgami. Orlęta, choć milczały, to nadal mówiły.

 

Zwracamy uwagę na drewniane skrzynie przy łuku tryumfalnym. Okazało się, że są tam zamknięte lwy. Dwa oryginalne posągi lwów powróciły na swoje miejsce, ale czekają na certyfikaty od władz – wyjaśnił nam Pan Janusz Balicki, prezes Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowym, którego tu spotkaliśmy i który mógłby nam wiele opowiedzieć o tym miejscu. Dwa kamienne lwy strzegły wejścia od południa do Pomnika Chwały. Jeden miał na tarczy herbowej napis: "Zawsze wierny", drugi zaś: "Tobie Polsko". Na jednej z tarcz herbowych przedstawione było godło Polski, na drugiej herb Lwowa.

 

 

Przytoczę  jeszcze jedno świadectwo związane z tym miejscem.

 

 

Teraz nie ma najmniejszej wątpliwości – przemożny wpływ na tak spontaniczną postawę miał głos Ojca Świętego Jana Pawła II. On otwierał oczy i serca… Niestrudzenie nadal to czyni … Tak, On nas oświecał, uświadamiał naszą tożsamość i naszą powinność … Ten głos docierał na budowy, tam na byłych Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, mimo typowego dla komunistów nie tylko w PRL, zagłuszania zgiełkiem w mediach. Dostrzegliśmy nasze miejsce i rolę w sztafecie pokoleń… - podkreśla w podarowanym Stowarzyszeniu Santo Subito albumie pt. „Tam, gdzie lwowskie śpią Orlęta…” – Pan Jan Wojciech Winglarek.

 

Zasługą również tych wspaniałych ludzi jest fakt, iż „Na progu 2000 lat chrześcijaństwa obiekty starego miasta, także Cmentarz Łyczakowski wraz z Cmentarzem Orląt Lwowskich zostały wpisane na Listę Świtowego Dziedzictwa Kultury UNESCO”.

 

Złożeniem kwiatów i zapaleniem znicza na Mogile Pięciu Nieznanych z Persenkówki oraz wspólną modlitwą oddaliśmy hołd Lwowskim Orlętom.

 

Po powrocie na stare miasto, po obiedzie odwiedzamy kaplicę Boimów oraz dwie katedry łacińską i ormiańską. Co ciekawe Lwów, jako jedyne miasto świata, obok Rzymu, był siedzibą trzech katolickich arcybiskupów, a więc także trzech katedr - łacińskiej, greckiej i ormiańskiej. Było to rezultatem unii, jakie zawierali z Rzymem wyznawcy prawosławia i Ormianie, mieszkańcy Pierwszej Rzeczypospolitej.

 

 

Kaplica Boimów zbudowana w późnorenesansowym stylu nazywanym manieryzmem. Fundatorami była lwowska rodzina kupiecka z XVII w. Jest to jedyna kaplica dawnego cmentarza katolickiego, która zachowała się do naszych czasów. Najpiękniejsze dekoracje mieszczą się na zachodniej fasadzie, ukazują sceny Drogi Krzyżowej Chrystusa. Na zewnętrznej elewacji wschodniej widnieją dwa malowane portrety Jerzego Boima i żony Jadwigi. Nad kopuła góruje latarnia, którą wieńczy rzeźba Chrystusa Frasobliwego. Nie sposób opisać tej sakralnej perełki. Trzeba po prostu zobaczyć niezwykłe wnętrze kaplicy, która od 1945 r. przez dziesięciolecia była zamknięta.

 

Katedra p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest głęboko wpisana w historię Polski. To tu w 1656 r. składał śluby, proklamując Matkę Bożą Królową Korony Polskiej, król Jan Kazimierz. W świątyni tej płomienne kazania głosił ks. Piotr Skarga. Z katedrą związany jest św. Józef Bilczewski, lwowski metropolita z początku ubiegłego wieku. W 2001 roku katedrę nawiedził św. Jan Paweł II.

 

 

Jednym z największych skarbów katedry jest obraz Matki Bożej Łaskawej, zwany Matką Bożą Domagaliczowską (od nazwiska właściciela obrazu) bądź „Murkową”.  Kult rozszerzył się po wspomnianych ślubach Jana Kazimierza. Podczas odwiedzin Lwowa, Ojciec Święty Jan Paweł II wstąpił do archikatedry na krótką modlitwę, a następnego dnia koronował obraz Matki Boskiej Łaskawej, zwanej też Śliczną Gwiazdą Lwowa i wręczył Jej Złotą Różę.

 

Katedra jest podwójnym sanktuarium, obok czci oddawanej Matce Bożej Łaskawej, w sposób szczególny czci się Boże Miłosierdzie. Kult Bożego Miłosierdzia rozpoczął się po zakończeniu II wojny światowej. Propagatorem kultu był ks. Karol Jastrzębski, który przed wojną odwiedził Wilno, gdzie spotkał się z przyszłą Świętą. Co ciekawe cześć oddawana Miłosierdziu Bożemu nigdy tu nie ustała, nawet wtedy, gdy wręcz zakazywano tego kultu do czasu sprawdzenia wszystkich dokumentów. Ale częściowo z powodu żelaznej kurtyny dokumentu tego nigdy tu nie odczytano. W powojennych czasach odprawiano nabożeństwa i tak trwa do dnia dzisiejszego, jest to warte podkreślenia szczególnie w Roku Jubileuszu Miłosierdzia Bożego ogłoszonym przez papieża Franciszka.

 

W świątyni znajdują się liczne relikwie min. św. Jana Pawła II, św. Józefa Bilczewskiego, św. Zygmunta Gorazdowskiego, św. Jana z Dukli, św. Zygmunta Felińskiego, św. Faustyny Kowalskiej.

 

W ciszy zwiedzamy katedrę lwowska z jej licznymi kaplicami i nagrobkami ufundowane przez wielkie rody. Podziwiamy witraże wykonane m.in. przez Tadeusza Popiela, Józefa Mehoffera, Jana Matejkę. Jak również polichromię Stanisława Stroińskiego o tematyce chrystologiczno-maryjnej. 

 

W katedrze znajdują się liczne pamiątkowe tablice i epitafia związane z wybitnymi postaciami polskiej i lwowskiej historii, w tym tablica Profesorów Lwowskich zamordowanych przez Niemców w lipcu 1941 r. O mordzie profesorów  pisała w swoich wspomnieniach Karolina Lanckorońska.

 

Na zewnętrz katedry wmurowano tablice poświęcone Tadeuszowi Kościuszce oraz Janowi Pawłowi II.

 

Kolejnym ważnym miejscem odwiedzin jest Katedra Ormiańska Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Katedra ormiańska stanowi jedyny w swoim rodzaju przykład architektury o rysach orientalnych w Europie Środkowej. Wyjątkowość katedry ma związek ze specyficznym fenomenem wielonarodowego charakteru Lwowa. Wkraczamy w inny świat. Chyba nic nie stracił przedwojenny opis Aleksandra Medyńskiego:

 

Katedra ormiańska, prześliczny wschodni zakątek, tworzy najżywsze zainteresowanie 

budzący zabytek starego Lwowa, (...) stanowi dla siebie jakby zamknięty świat,

jakby skrawek ziemi ze Wschodu wycięty i żywcem na naszą ziemię przeniesiony.

 

Katedra ormiańska po II wojnie światowej, przez dziesięciolecia stanowiła skład ikon zrabowanych z okolicznych cerkwi – wyjaśnia nam Pani przewodniczka. Co ciekawe świątynia został otworzona zaledwie kilka dni przed wizytą Jana Pawła II. Choć Ojciec Święty przebywał w katedrze ormiańskiej niewiele ponad dwadzieścia minut, wizyta papieska w znaczący sposób przyczyniła się do odzyskania katedry na potrzeby kultu.  

 

Zostaliśmy wspaniale przyjęci niezwykłym śpiewem wykonanym przez ormiańskiego duchownego. Było to, w połączeniu z tym co zobaczyliśmy wyjątkowe przeżycie.  

 

W najstarszej części katedry zachowały się fragmenty fresków z XV i XVI wieku. Reszta ścian świątyni pokryta jest unikatowymi malowidłami Jana Henryka Rosena z lat dwudziestych XX w. z ornamentyką o motywach ormiańskich.

 

 

 

Ze ścian spoglądały na nas niezwykłe postacie świętych. Również takich, o których wcześniej nie słyszeliśmy, jak św. Odilon, opat z benedyktyńskiego opactwa w Cluny, który ustanowił święto Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny.  Pogrzeb św. Odilona został niezwykle pomysłowo przedstawiony. Natomiast kopułę najstarszej, XIV-wiecznej części katedry zdobią modernistyczne mozaiki zaprojektowana przez Józefa Mehoffera. Niewątpliwie trzeba tu powrócić... 

 

Zajrzeliśmy jeszcze do położonej w pobliżu rynku prawosławnej Cerkwi Przemieniania Pańskiego. I posłuchaliśmy objaśnień Pani przewodnik, co to jest ikonostas, jak wyglądają nabożeństwa w cerkwi. 

 

Po powrocie do Brzuchowic ukoronowaniem bardzo bogatego dnia była Eucharystia. W kazaniu ks. Piotr nawiązał do podziałów w chrześcijaństwie, którego dzisiaj we Lwowie tak sugestywnie doświadczyliśmy. Podziały biorą się stąd, że zamiast Jezusa chcemy ustawić w centrum samych siebie. 

 

28 maja 2016 r. - III dzień pielgrzymki do Lwowa

 

Dom Pielgrzyma Katolickiego Seminarium Duchownego w Brzuchowicach pod Lwowem zapewnił nam wszystko, czego strudzony pielgrzym pragnie: nocleg, wyżywienie, miejsce spotkań i miejsce wyciszenia, modlitwy. Kiedy o poranku umilkły „ptasie trele” zgromadziliśmy się w kaplicy, aby wielbić Pana „…błogosław duszo moja Pana, jego miłości, jego dobroci nigdy nie zapominaj…”

 

Podążając za głosem kapłana, ufni w istnienie Maryi, modlimy się o szczęście i pokój dla świata…

 

Tego dnia wędrowanie po Lwowie rozpoczynamy od wspinaczki na wzgórze Wysokiego Zamku, gdzie znajdują się ruiny murowanego, gotyckiego zamku królewskiego, wzniesionego w drugiej połowie XIV w. przez króla Polski Kazimierza III Wielkiego. Do dnia dzisiejszego przetrwał tylko fragment jednej ze ścian zamkowych. Podziwiamy panoramę miasta rozświetloną ostrymi promieniami słońca.

 

 

 

Archikatedralny sobór św. Jura we Lwowie – katedralna cerkiew archidiecezji lwowskiej Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego – metropolii halickiej to wyczekiwany punkt naszego napiętego programu. Została zbudowana w latach 1744-1772 w stylu rokokowym z fundacji biskupa ordynariusza greckokatolickiej diecezji lwowskiej Atanazego Szeptyckiego. Trzynawowa świątynia, łączy w bardzo oryginalny sposób sztukę rokokową z planem kościoła wschodniego. Stanowi, według niektórych opinii, najdoskonalsze dzieło europejskiego późnego baroku. Cały zespół otoczony murem obejmuje, oprócz katedry, również dzwonnicę, budynki kapituły oraz pałac metropolitów. W tymże pałacu 27 czerwca 2001 r. Jan Paweł II odprawił prywatną mszę św. i spożył posiłek wraz z katolickimi biskupami Ukrainy.

 

 

Cerkiew św. Jura zwiedzamy w trakcie nabożeństwa. Otula nas anielski, czysty, chóralny śpiew. Potęguje doznania, rozbudza ciekawość, pragnienie zespolenia z rozmodlonym tłumem – tak bliskim, a jednocześnie tak dalekim…

 

 

 

Wracamy do autokaru, po drodze kupujemy „lwowskie krówki” , rozmawiamy…

 

Kolejnym miejscem do którego podążamy, depcząc po świętych piętach Janowi Pawłowi II, jest lwowski hipodrom.

 

 

W tym miejscu papież odprawił mszę św. w obrządku łacińskim, dokonując beatyfikacji abpa Józefa Bilczewskiego i ks. Zygmunta Gorazdowskiego, oraz mszę św. w obrządku ukraińsko-bizantyńskim. Błogosławionymi ogłosił wówczas grupę synów i córek chwalebnego Kościoła Lwowskiego Ukraińców, którzy zostali zamordowani z nienawiści do wiary chrześcijańskiej. Pod krzyżem upamiętniającym te chwile odmawiamy Anioł Pański i robimy pamiątkowe zdjęcie.

 

 

 

26 czerwca 2001 r. Jan Paweł II spotkał się z młodzieżą na placu przed greckokatolicką świątynią pw. Narodzenia Bogarodzicy Maryi na Sichowie. To miejsce również nawiedziliśmy.

 

 

 

Po wspólnie spożytym obiedzie „czas wolny”. Ruszamy w zalane słońcem, urokliwe uliczki miasta, pełne klimatycznych kawiarni, cukierni, lodziarni. Kawa w maleńkiej, ormiańskiej kawiarence wyśmienita.

 

Spotykamy się przed gmachem Opery Lwowskiej. Przed spektaklem zwiedzamy pełne przepychu wnętrza rejestrując, każdy na swój sposób, piękno i artystyczne bogactwo tego miejsca.

 

 

 

Praktycznie do dnia wyjazdu nie wiedzieliśmy, jaki spektakl dane nam będzie obejrzeć w tym szczególnym miejscu. Skrywana skrzętnie tajemnica została ujawniona w czasie podróży do Lwowa i była niemałym zaskoczeniem. A w samym jądrze zdarzeń Jego Święta Postać…

 

 

 

Opera "Mojżesz" to projekt, który uzyskał błogosławieństwo papieża Jana Pawła II i finansowe wsparcie Stolicy Apostolskiej, która przyznała na ten cel 75 tys. dolarów. Było to pierwsze w historii wsparcie teatralnego projektu świeckiego przez Watykan. Światowa premiera opery miała miejsce 23 czerwca 2001 r. i została dedykowana papieżowi Janowi Pawłowi II podczas jego pielgrzymki na Ukrainę.  W tym samym czasie, kiedy papież lądował na ziemi ukraińskiej, podnosiła się kurtyna w Operze Lwowskiej.

 

 

 

Opera została skomponowana przez współczesnego ukraińskiego kompozytora Myrosława Skoryka, do libretta według poematu wybitnego ukraińskiego pisarza, dramaturga, publicysty i działacza społecznego Iwana Franki. Poemat Iwana Franki został napisany w 1904 r., wkrótce ukazały się jego przekłady na inne języki, w tym także polski. W tym czasie naród polski i ukraiński nie były wolne. Droga Mojżesza do Ziemi Obiecanej była podtekstem, który nurtował wielu twórców ukraińskich i polskich. Droga Mojżesza to droga do upragnionej wolności, którą jako naród przeszliśmy. A w centrum zdarzeń Jego Święta Postać…

 

 

 

Wracamy do Domu Pielgrzyma, który zapewnił wszystko szczęśliwemu pielgrzymowi…

 

Dzień IV

 

Galeria zdjęć

 

Dunka śpiewana przez Natalię - 1

 

Dunka śpiewana przez Natalię - 2


GALERIA POZIOMA
ŚWIĘTY JAN PAWEŁ II

!!! CO, GDZIE, KIEDY !!!
listopad, 2024
pnwtśrczptsbnd
123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO

PODZIĘKOWANIA

BŁOGOSŁAWIEŃSTWO

AKT ZAWIERZENIA GRUPY

SONDA
Czy Polacy wystarczająco pielęgnują pamięć św. Jana Pawła II
TAK
NIE

Wyniki
WAŻNE STRONY

KONTO UŻYTKOWNIKA
Witaj,
nie jesteś zalogowany.

Zaloguj się
Grupa "Santo Subito" - Parafia Św. Ojca Pio w Warszawie
ul. Rybałtów 25 - tel. Maciek 607-370-111, Piotr 604-280-522
e-mail: maciej.tc@gmail.com, popoinke@gmail.com
Informacje działają w oparciu o system CMS Webman
Generowanie strony [s]: 0.0296