14 maja 2008 r. o godz. 23.14 przyszedł e-mail od Maćka:
Kochani!
Zbliża się nasza pielgrzymka na Jasną Górę. Wyjeżdżamy autokarem spod kościoła. Spotykamy się w sobotę 17 V o godz. 7.00 przed kościołem na Rybałtów 25.
A oto przybliżony program pielgrzymki:
7.00 – wyjazd z Warszawy
11.00-13.00 zwiedzanie miejsc i oglądanie pamiątek związanych z Janem Pawłem II
13.00-14.00 obiad w stołówce przyklasztornej
14.00-14.30 przygotowanie do Mszy Św.
14.30-15.15 msza w kaplicy Matki Boskiej odprawiona przez podprzeora klasztoru ks. Piotra Polka
15.15-16.00 indywidualna modlitwa
16.00-17.30 spotkanie w sali przy klasztorze (podsumowanie 3 lat działalności grupy „Santo Subito“, rozmowa o homiliach JPII na Jasnej Górze.
Ok. 18.00 powrót do Warszawy.
Czas może na miejscu ulec niewielkim zmianom. Bardzo proszę wszystkich o przeczytanie homilii papieskich (na wszelki wypadek w załączniku jeszcze raz). Ponadto zachęcam, aby poszukać w internecie i poza nim informacji o pobytach JPII w Częstochowie. Będzie o tym mówić nam Ala, ale może dodacie jakieś ciekawe uzupełnienia.
Wszyscy, którzy mają koszulki „Santo Subito“, proszeni są o założenie ich na wyjazd Musimy też zabrać plakat z sali (Stasiu proszę o pamięć).
Jeśli chodzi o koszty, to autobus 30 zł na osobę i obiad ok. 14 zł.
Wyposażeni w program pielgrzymki, ubrani w koszulki i „uzbrojeni“ w teksty homilii papieskich, pod własnoręcznie namalowanym sztandarem „Santo Subito“ wyruszyliśmy w drogę. Ala Garbulińska opowiedziała nam o związkach papieża Jana Pawła II z Ojcem Pio. Najciekawszą była dla nas opowieść o uzdrowieniu Wandy Półtawskiej, która w 1967 r. przybyła do San Giovanni Rotondo, by podziękować za łaskę, która ją spotkała. Mszę odprawiał Padre Pio. Rozpoznał ją wśród tłumu i zapytał z uśmiechem: – No, co, wszystko w porządku, prawda? Ala opowiadała także o wizytach Karola Wojtyły w sanktuarium częstochowskim, a ksiądz Piotr poprowadził różaniec. Obejrzeliśmy także film, dokumentujący pobyt Jana Pawła w na Jasnej Górze, podczas pierwszej pielgrzymki do ojczyzny, w czerwcu 1979 r.
W Częstochowie – słońce i tłumy pielgrzymów. W maju i w sierpniu przybywa ich tu szczególnie wielu. Do klasztoru weszliśmy bramą Jana Pawła II. Tam już czekał na nas nie byle kto, bo sam podprzeor Paulinów – ks. Piotr Polek, przyjaciel Maćka Trybulca jeszcze ze szkoły podstawowej… (podejrzewamy, że Maciek ma wejścia nawet w niebie…)
W kaplicy „Totus Tuus“ pogratulował nam odwagi. Odwagi, dzięki której po odejściu Jana Pawła II do Domu Ojca zawiązaliśmy wspólnotę działającą już trzy lata. Odwagi podejmowania wymagającego dziedzictwa Jana Pawła II.
Totus Tuus – to ma swoją wymowę. Dla Jana Pawła oznaczało całkowite oddanie Matce, bezgraniczną ufność, zawierzenie Jej macierzyńskiej opiece siebie i całego Kościoła. Ks. Polek opowiedział nam o pamiątkach pozostawionych na Jasnej Górze przez Jana Pawła II. Najcenniejszą z nich jest haftowany pas, który miał zawiązany w chwili zamachu. Zachował się tylko dlatego, że siostry w Watykanie po zamachu sutannę uprały od razu, a pas miały odesłać do pralni. Na szczęście nie zdążyły…
– Jasna Góra to szczególne miejsce spotkań – mówił dalej przeor Polek. Tu z człowiekiem dzieje się coś dziwnego, niepojętego. Powinno nam zależeć na spotkaniach. A tu spotykamy się z Matką. To tu możemy posłuchać jak bije nam serce przy Jej sercu, i jak bije serce Ojczyzny. To miejsce jest niezwykłe, także z racji swej historii i słynącego z łask Cudownego Obrazu. Magnificat.
Ojciec Święty, modlący się przed Obrazem Matki, czasem nawet o godz. 1 w nocy, czerpał swą siłę z Eucharystii. Była dla Niego szczytem, a zarazem źródłem, z którego wypływa nasza misja chrześcijaństwa. Widziało się walkę tego człowieka podczas modlitwy – opowiadał ks. Polek. On się wtedy całkowicie przeistaczał. Gdy zakładał szatę liturgiczną do mszy, nie padało już żadne słowo. Skupienie i cisza. On wiedział, że od tej chwili mówi w imieniu Jezusa Chrystusa…
Z kaplicy przeszliśmy do Biblioteki Starej, gdzie Jan Paweł II spotykał się z VIP-ami. Rzeczywiście, robi ona ogromne wrażenie. Ściany otoczone regałami, wypełnionymi woluminami oprawionymi w skórę. Są tam cenne starodruki oraz księga pamiątkowa, do której wpisywali się goście, przyjmowani przez Papieża. Rozum i wiara to dwa skrzydła, które pozwalają nam wzbić się w przestrzeń. Potrzeba nam intelektu, żeby się wzbijać jeszcze wyżej – mówił ks. Polek, pokazując nam inkunabuły i starodruki.
W Sali Rycerskiej przeor opowiedział nam o historii Jasnej Góry, namalowanej na freskach – począwszy od 1382 r., kiedy to książę Władysław Opolczyk przywiózł z Rusi obraz Matki Bożej i ofiarował ojcom Paulinom. Freski przedstawiają kolejne dzieje: smutne, jak ograbienie i zbezczeszczenie cudownego Obrazu w 1430 r. (stąd cięcia na twarzy Matki Bożej), czy spalenie klasztoru, ale i pełne chwały, jak podziękowanie królewicza Władysława po bitwie pod Chocimiem w 1621 r., modlitwę Jana III Sobieskiego przed odsieczą wiedeńską w 1683 r., śluby króla Jana Kazimierza po potopie szwedzkim w 1656 r., a trzysta lat później śluby Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Po obejrzeniu z Sali Rycerskiej przeszliśmy Drogą Krzyżową, stworzoną przez wybitnego polskiego malarza, nieżyjącego już Jerzego Dudy-Gracza. Freski malował kilka lat, na jednym z nich można rozpoznać jego osobę. (Spryciarz, w ten sposób jego dzieła będą znane milionom zwiedzających pielgrzymów, nie tylko z Polski, ale i z całego świata). Golgota – przepiękna. I smutna, przytłaczająca męką Chrystusa i cierpieniem ukrzyżowanej Ojczyzny. Gdybyż było więcej czasu…, bo program przewidywał właśnie obiad w „Kuchni Polskiej“: pomidorowa, a na drugie kurczak i chyba marchewka. Kompot – obowiązkowy. Pielgrzym też ma prawo do strawy w sensie dosłownym, nie tylko duchowej.
A później – msza św. przed Cudownym Obrazem Matki Bożej. Niezapomniane przeżycie. Nie umiem tego opisać prozą, pozwólcie, że nie napiszę wiele – to osobiste odczucia Danusi. Staliśmy tuż tuż, przed samym Obrazem, wśród dzieci, które niedawno przyjęły I Komunię Świętą, w ogromnym ścisku (każdy chciał być jak najbliżej). Żałowałam, że nie ma ze mną mojej mamy, Emilii, że tylko ja mam to szczęście, by stanąć przed obliczem Czarnej Madonny. Ale modlitwa jest transcendentna, przenika granice, bramy, mury, odległości. Stanąć przed Obliczem Matki Jasnogórskiej to wielka łaska, dana nam w tym dniu za to, że postanowiliśmy podjąć niełatwe dzieło Jana Pawła II. Dźwigać je w życiu osobistym i zawodowym osobie świeckiej nie jest łatwo. Samemu – wręcz bardzo trudno. Z grupą „Santo Subito“ – jest to możliwe.
Dzięki Ci, Matko.
Przeszliśmy razem długą drogę, jakże szczęśliwi, że możemy tę trzecią rocznicę istnienia grupy spędzić razem – w Częstochowie. Quo vadis, grupo? Trzy lata to czas podsumowania, którego dokonał Maciek, założyciel grupy. Bez niego nic by się nie udało. To dzięki jego energii, staraniom i determinacji spotykamy się, działamy i – będziemy nadal iść ścieżkami Jana Pawła II. Kontynuować to, co rozpoczęte w 2005 r. Może uda się włączyć do działań szersze grono osób. Może uda się zawiązać stowarzyszenie lub fundację, aby rozwijać działalność charytatywną. Chcemy nawiązać współpracę z innymi grupami, które łączy myśl Papieża. Każdy ma swoją cząstkę w tym, co robimy. Ale nie byłoby to możliwe bez modlitwy. Dlatego zawierzamy nasze plany, zamierzenia, wszelkie działania – Matce Bożej Częstochowskiej, tak jak zrobił to Jan Paweł II. Tutus Tuus. Tota Tua.
Na podstawie osobistych przeżyć z pobytu w Częstochowie Danusia napisała kolejny już piękny wiersz - "Schwarze Madonna":
Od sześciuset lat
froterują kolanami
kamienną posadzkę
i to oni czekają na cud
Miałam chwilę wahania
mniej już było ludzi w kaplicy
Niemcy śpiewali: – Madonna, schwarze Madonna!
co brzmiało może
nieco komicznie
zadziwiało jednak
uniwersalnością wizerunku
Czarna Madonna
czuwała nad nami
a ja ciągle rozważałam
hamletowskie:
– Iść, czy nie iść
na kolanach
Trochę głupio
z miasta jestem, stolicy
nie w moim stylu
czołobitne okrążanie ołtarza
Bałwochwalstwo rodem
ze średniowiecza
dżinsy Levisy
wytarłyby się może bardziej
Ale tak naprawdę
nie chodziło o dżinsy
To o wiarę chodziło
Że taka malutka
że mizerna
i nie od pary
O to, że jej
za mało
że jeśli kiedykolwiek uzdrowisz
to tych, którzy
na kolanach
szli do Ciebie, Matko,
Nie spoglądali tak bezczelnie
jak ja
nie oślepiali cyfrowym światłomierzem
by zrobić fotkę pamiątkową
ostrą, choć bez lampy
Jeśli ktoś zasługuje na cud
to Oni
pątnicy-kolannicy
Zaniosłam Ci same prośby
żadnych podziękowań
Tota Tua
Na błagalnych kartkach
wołanie o cud
Za rok
Za rok.
Danuta Bolikowska
Galeria zdjęć
|