W piękny sobotni poranek 19 maja, po wspólnej modlitwie i prośbie do św. Krzysztofa o szczęśliwą podróż, wyruszyliśmy na pierwszą tegoroczną, wspólną majówkę do Puszczy Kampinoskiej. Pogoda, zamówiona przez niezawodnego ks. Piotra oczywiście dopisała, nadając naszej wyprawie niezwykłego kolorytu. Skąpani w majowym słońcu mknęliśmy (oczywiście przestrzegając obowiązujących ograniczeń prędkości) po typowo polskich drogach, wśród przepięknego mazowieckiego pejzażu, tych pagórków leśnych (...), łąk zielonych szeroko nad (...) [błękitną Wisłą] rozciągnionych. Po szybkiej i przyjemnej (w niezwykle miłej atmosferze) jeździe, dotarliśmy do miejscowości Granica, gdzie zostaliśmy serdecznie powitani przez gospodarzy ( i ich zwierzęcych strażników).
Dzięki zaradności i operatywności ks. Piotra bardzo szybko udało nam się przygotować do mszy świętej. Ta odbyła się pod pięknym rozłożystym grabem(*) - drzewem, które użyczyło nam cienia pod swym liściem, sprawiło iż nie doszło nas tu słońce, a wreszcie wdzięcznie szumiało harmonizując się z pięknymi słowami naszego duchowego przewodnika dotyczącymi potrzeby pomocy innym. Kazanie zostało wygłoszone wśród szelestu liści, treli ptaków... i niewielkiej ilości podgryzających nas komarów.
Po słodkim poczęstunku zorganizowanym przez Martusię Garbulińską (mniam, mniam!) podjęliśmy się realizacji „działań grupowych”. Jeden z zespołów, prowadzony przez ks. Piotra wyruszył na poszukiwanie czarnej brzozy, niezwykłego a spotykanego w tej okolicy drzewa, drugi zaś zespół podjął się nierównej próby sił (4:11) na „boisku piłkarskim”. Dzięki Beatce, Basi, a przede wszystkim za sprawą ks. Piotra poznaliśmy niezwykłe kwiaty, pnącza, krzewy, drzewa... zdobiące Puszczę Kampinoską. Chwili refleksji oddaliśmy się, odwiedzając cmentarz poległych w tamtejszych lasach żołnierzy. Podążając za naszym przewodnikiem zobaczyliśmy prześliczną, udekorowaną kwiatami kapliczkę, dalej zaś skanseny uzmysławiające, jak wyglądało dawne życie w tych pokrytych strzechą chatach.
W tym czasie panowie (w liczbie 4) odnieśli punktowe zwycięstwo nad młodzieżą płci różnej (w liczbie 11 sztuk), dając się jednak pokonać młodzieńczej kondycji, a czym świadczyć mogą narzekania na ból w stawach, kościach, plecach, krzyżach... niektórych z dorosłych zawodników (Ci prosili o możliwość zachowania anonimowości). Po takich wrażeniach obiad przygotowany przez p. Hannę Deles – goszczącą nas właścicielkę leśniczówki smakował w dwójnasób wybornie.
Po obiedzie rozmawialiśmy o encyklice Jana Pawła II-„Soilicitudo Rei Socialis” czyli „Społeczna troska”. Dzieliliśmy się obserwacjami na temat otaczającej nas rzeczywistości, mówiliśmy o pewnych dysproporcjach materialnych i szukaliśmy recepty na uleczenie tej sytuacji w słowach szczególnie ukochanego przez nas Naszego Papieża. Zastanawialiśmy się też nad zrealizowanymi w czasie (dwuletniego!) istnienia grupy Santo Subito celami, snuliśmy plany na przyszłość.
Wieczór zaś spędziliśmy przy ognisku: piekąc kiełbaski (chleb i co się dało!), śpiewając... i z lekka odganiając komary. Około godziny 21 wszyscy bezpiecznie, pomimo drobnych przygód dotarliśmy zmęczeni, ale bardzo zadowoleni do naszych domów.
(*) choć hipotezy na temat gatunku tego drzewa, nie udało nam się ostatecznie zweryfikować
Galeria zdjęć
|