Mysterium Paschale i inne wiersze Karola Wojtyły, nastrojowa muzyka oraz filmy ilustrujące życie Papieża, złożyły się na uroczysty spektakl „Non omnis moriar”, który odbył się 2 IV 2006 w kościele św. Ojca Pio na Kabatach w Warszawie, po uroczystej Mszy Świętej. Zorganizowała go Grupa Santo subito, w ramach obchodów rocznicy śmierci Jana Pawła II, pod patronatem proboszcza parafii O. Pio, księdza Ignacego Dziewiątkowskiego.
Refleksyjne wiersze poświęcone śmierci i przechodzeniu ciała ze świata tego w spełnienie (to przejście nazywa się Paschą...), recytowali aktorzy Teatru Santo subito: Tomasz Bajena, Danuta Bolikowska, Elżbieta Gąsowska, Małgorzata Grzesiuk, Anna Mastej, Agnieszka Lelińska, Barbara Linke, Daniel Piętak, Andrzej Pietrucha, Maciej Trybulec, Agata Zdunek. Muzykę przygotował reżyser – Piotr Linke, światło – Stanisław Sielski, teksty – D. Bolikowska i M. Trybulec.
Dokumentalne filmy, przygotowane przez Piotra Linke, przypomniały postać Jana Pawła II – od narodzin, poprzez kapłaństwo i wybór na papieża, pielgrzymki do Ojczyzny i po całym świecie – aż do starości, ukoronowanej cierpieniem i odejściem do domu Pana. Spektakl zakończył się wierszem „Łzy” Andrzeja Wróblewskiego oraz wspólnym odśpiewaniem „Barki”. Oprawą muzyczną Mszy Świętej były śpiewy połączonych scholi – dziecięcej i młodzieżowej, przy akompaniamencie gitary, skrzypiec i bębnów.
Smakowanie poezji Karola Wojtyły, wnikanie w jej głębię poprzez recytację na tle muzyki, było szczególną modlitwą, zakończoną w godzinę Jego śmierci. Ten wieczór poruszył nie tylko zaangażowanych w jego przygotowanie, ale także licznie zgromadzonych mieszkańców Kabat, którzy czuwali w kościele z zapalonymi świecami.
Znów stanął przed nami, znów zjednoczył, znów dodał sił…
Karol Wojtyła
Wigilia Wielkanocna 1966
Jest taka noc, gdy czuwając przy Twoim grobie, najbardziej jesteśmy Kościołem – jest to noc walki, jaką toczy w nas rozpacz z nadzieją: ta walka wciąż się nakłada na wszystkie walki dziejów, Napełnia je wszystkie w głąb (wszystkie one – czy tracą swój sens? czy go wtedy właśnie zyskują?).
Tej Nocy obrzęd ziemi dosięga swego początku. Tysiąc lat jest jak jedna Noc: Noc czuwania przy Twoim grobie.
Mysterium Paschale
1. Nurtów mijania nie zatrzymasz. Jest ich wiele, biegną wokół, tworzą pole, w którym przemijasz sam, pogodzony, bo jednak coś wzbiera, bo rośnie wokół świat. I we mnie coś zostaje z dziedzictwa i coś z zapowiedzi: nurt mijania jest też nurtem wzbierania.
Tych nurtów nie wytrzymasz do końca, pójdą dalej – sam opadniesz poniżej, to wiesz na pewno i w proch się obrócisz, to wiesz na pewno – istniejesz stale ku śmierci, istniejąc wciąż ku przyszłości, ona stale wstępuje w twój nurt. Czy wyzwoli cię z pól przemijania? Czy odbierze istnieniu całą przeszłość i przyszłość zarazem?
2. Mysterium paschale – tajemnica Przejścia, w której jest odwrócony porządek mijania, gdyż przemija się od życia ku śmierci – takie jest doświadczenie I oczywistość taka. Przechodzenie poprzez śmierć ku źyciu jest tajemnicą. Tajemnica – to zapis głęboki dotychczas nie odczytany do końca, poczuwany, niesprzeczny z istnieniem (czyż nie bardziej sprzeczna jest śmierć?) Jeśli Ktoś odsłoni ten zapis i odczyta, I sprawdzi na sobie, i PRZEJDZIE – wówczas dotykamy śladów i przyjmujemy sakrament, w którym pozostał Ten co odszedł… i przemijając nadal ku śmierci, trwamy w przestrzeni tajemnicy.
3. Nurtów mijania nie zatrzymasz. Jest ich wiele. Wcią rośnie świat, pod każdą ludzką śmierć podchodząc wyżej wezbrany Każdym wejściem w orbitę myśli niepowtarzalnych atomów: (gdy tętnem swego serca zapamiętywa się w nurtach mijającego stworzenia, umiera człowiek – wyższy niż świat wzbierający – upada poniżej wszystkiego, co dźwigał na sobie i wokół siebie jako „świat“, staje się mniejszy odejściem, zasypany w osnowie stworzenia znowu prochem niepowtarzalnych atomów, w których przemija nadal – już nie ON, ale Świat, który rośnie na zgliszczach człowieka).
4. JEDEN z nas wielu przeszedł w poprzek wszystkich nurtów mijania i zmienił kierunek pola, w którym przemija każdy, samotna wielkość w osnowie całego stworzenia i niepowtarzalna.
To przejście nazywa się PASCHA – mysterium: biegli naprzód do groty, w której trzymano zwierzęta jak w szopie – i podążali z daleka za gwiazdą, biegli później do grobu, który okazał się pusty i napełniony światłością, a potem szli stromo w górę od potoku Cedron w dolinie, pod urwiskami miasta, na których zadali Mu śmierć. – I oto wszystkie ogniwa śmierci własnej (dolina, potok, zbocze, urwisko i wreszcie to miasto) rozdzielił – i nie tylko kamień grobowy, lecz całą tę ziemię odsuwa, przemieniając pola mijania, choć nadal spadają tak samo nurty potoku Cedron i nurt krwi w ciele człowieka nadal steruje w kierunku śmierci. Zapoczątkował w nich miejsce urodzin i miejsce życia odsłonił w każdym człowieku, które przerasta nurt mijania, które przerasta śmierć. To miejsce, światem wzbierającym otoczone, opiera się śmierci: ono też przyjmuje zmartwychwstanie jako najprostszą niewiedzę i pełnię wiary, jako zaczyn, który wzbieraniu świata zadaje kłam.
Bojaźń, która leży u początku
1. O jakże jesteś związane miejsce mojego mijania z miejscem narodzin… Zamysł Boga spoczywa w twarzach przechodniów, a głębia jego podąża za tokiem powszednich dni – Obsuwając się w śmierć, odsłaniam oczekiwanie i oczy utkwione w jedno miejsce i w jedno zmartwychwstanie, Jednakże wieko ciała zamykam i pewnik jego rozpadu powierzam ziemi. Ty wschodzisz nad nią powoli i zamysł Twój nadal zrównywasz z powierzchnią każdego dnia oraz z cieniem przechodniów w ulicach popołudniową porą… w ulicach naszego miasta pod zmierzch… Ty, Boże! Ty Jeden możesz ciała nasze odebrać ziemi z powrotem!
2. Ostatnie słowo wiary, która wychodzi naprzeciw konieczności mijania – słowo, które odpowiada na zapis niesprzeczny z istnieniem (sprzeczna jest właśnie śmierć) – słowo najbardziej podejrzewane, wypowiadane wbrew śmierciom codziennym, wbrew dziejom planety, która stała się miejscem naszego przemijania, miejscem śmierci pokoleń.
3. Pozwól działać we mnie tajemnicy, naucz działania w ciele, które słabość przenika jak herold wieszczący upadek lub jak piejący kur – pozwól działać we mnie tajemnicy, naucz działania w duszy, która z ciała przejmuje swój lęk i za nie się trwoży – a przy tym ma swój lęk własny o dojrzewanie, o czyny, których ślad na zawsze poniesie ludzki duch, o glębię, w którą była zanurzona, o boskość wreszcie samą… ma swój lęk własny, który nie jest przeciwny nadziei.
Rozpoczyna się rozmowa z Bogiem
Ciało ludzkie w historii umiera częściej niż drzewo, umiera wcześniej. Trwa człowiek poza progiem śmierci w katakumbach I kryptach. Trwa człowiek, który odszedł, w tych, co po nim przychodzą. Trwa człowiek, który nadchodzi, w tych, co odeszli. Trwa człowiek poza wszelkim odejściem i przyjściem w sobie i w Tobie.
Historia ludzi takich jak ja szuka Ciała, które Ty im dasz. Każdy w historii traci swe ciało I każdy odchodzi ku Tobie. W chwili odejścia każdy jest większy niż dzieje, których cząstkę stanowi (fragment jakiegoś stulecia lub dwóch stuleci fragmenty scalone w jedno życie).
Rozpoczyna się rozmowa z człowiekiem, spór o znaczenie rzeczy
W tym punkcie nie możemy się zgodzić. On mówi, że człowiek jest tylko skazany na to, by stracić swe ciało. Historia ludzi nie szuka niczego innego prócz ciała rzeczy: te zostają, gdy człowiek umiera, żyją nimi potem pokolenia. Rzeczy nie są śmiercią osób, człowiekowi pozostaje nieśmiertelność rzeczy.
Mówię: ogromnie wiele z człowieka umiera w rzeczach, więcej niż pozostaje. Czy próbowałeś ogarnąć to, co nie umiera? Czy próbowałeś znaleźć dla tego przestrzeń i profil? –
- Nie mów o niewiadomych! Niewiadomą nie jest człowiek! - Człowiek napełniony jest zawsze tym, co człowiecze. - Nie odłączaj człowieka od rzeczy, które ciałem są jego historii! - Nie odłączaj ludzi od Człowieka, który stał się ciałem ich historii: tego, co na wskroś człowiecze, nie ocalą rzeczy – tylko Człowiek!
Stoimy przed frontonem przeszłości, która się dla nas zamyka i równocześnie otwiera. Jedności odejść i przyjść nie zamykaj świadomością jakąś oderwaną, tętniły bowiem życiem i ociekały krwią.
- Powracaj na każde miejsce, na którym umierał człowiek, a jeszcze bardziej na miejsce, na którym się rodził. Przeszłość jest czasem narodzin, nie śmierci.
Nadzieja, która sięga poza kres
1. Nadzieja dźwiga się w porę ze wszystkich miejsc, jakie poddane są śmierci – nadzieja jest jej przeciwwagą, w niej świat, który umiera, na nowo odsłania swe życie. Ulicami przechodnie w krótkich bluzach, z włosami, które spadają na kark, przecinają ostrzem swoich kroków przestrzeń wielkiej tajemnicy, jaka rozciąga się w każdym z nich między śmiercią własną i nadzieją: przestrzeń biegnącą w górę jak głaz słonecznej palmy odwalony od drzwi grobowych.
2. W przestrzeni tej, w najpełniejszym świata wymiarze JESTEŚ i wtedy ja mam sens i moje w grób opadanie i przechodzenie w śmierć – a rozpad, który mnie czyni prochem niepowtarzalnych atomów, jest cząstką Twojej Paschy.
4. Śmierć jest jednak doświadczeniem kresu i ma w sobie coś z unicestwienia – nadzieją odrywam moje „ja”, muszę oderwać, aby stanąć nad unicestwieniem… a wtedy zewsząd wołają i nadal wołać będą: „szalejesz, Pawle, szalejesz!” - oto zmagam się z sobą samym i zmagam się z tylu ludźmi o mą nadzieję – mej nadziei nie potwierdza we mnie żadne złoże własnej tylko pamięci, nadziei w zwierciadle mijania nie odtwarza nic, tylko Twoje Przejście paschalne zespolone z zapisem najgłębszym mego bytu.
6. Atomy dawnego człowieka wiążą prastarą glebę świata, którego dotykam moją śmiercią, i ostatecznie przeszczepiam w siebie, by stały się wszystkie Twą Paschą – czyli PRZEJŚCIEM.
Tryptyk rzymski
Spełnienie – ApokalypsisKres jest tak niewidzialny, jak początek. Wszechświat wyłonił się ze Słowa i do Słowa też powraca. W samym centrum Sykstyny artysta ten niewidzialny kres wyraził w widzialnym dramacie Sądu – I ten niewidzialny kres stał się widzialny jakby szczyt przejrzystości: omnia nuda et aperta ante oculos Eius! Słowa zapisane u Mateusza, tutaj zamienione w malarską wizję: „Pójdźcie błogosławieni… idźcie przeklęci”… I tak przechodzą pokolenia – Nadzy przychodzą na świat i nadzy wracają do ziemi, z której zostali wzięci. „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. To co było kształtne w bezkształtne. To co było żywe – oto teraz martwe. To co było piękne – oto teraz brzydota spustoszenia. A przecież nie cały umieram, To co we mnie niezniszczalne trwa!
Andrzej Wróblewski
Łzy
1. Choć powiedziałeś, żeby smutku Po Twym odejściu nikt nie poczuł, Uparte łzy, choć pomalutku, Bez przerwy cisną się do oczu.
2. Wdzięcznych Ci ludzi z łaski Ducha Na wspólnych modłach tłum się tłoczy, Lecz co to? Nie chcą Ciebie słuchać? Spójrz, każdy z nich ma mokre oczy.
3. Przecież kazałeś iść przez życie Z radością, wiarą i nadzieją, A ludzie – widać to niezbicie – Łez tych powstrzymać nie umieją.
4. Czy słabość ludzka temu winna? Nieposłuszeństwo Twoim słowom? Łza przecież płynąć nie powinna, A kapie wszystkim wciąż na nowo.
Galeria zdjęć
|