Narty Lolka
Pod choinkę mały Lolek
dostał nowe narty.
Chciał od razu je założyć
(był dosyć uparty).
Mama rzekła wtedy:
– Synku, zaczekaj do jutra.
Nie chcesz przecież żeby
lampa nam się stłukła.
Nowe narty to nie zając,
nie uciekną w łąkę.
Przecież – kiedy je założysz –
prześcigniesz zające.
I drewniane deski w kącie
do niedzieli stały.
Lolek ciągle je oglądał,
wytrzeszczając gały.
Kiedy wreszcie mama narty
przypiąć pozwoliła,
Lolek pomknął jak z petardy,
aż się zakurzyło.
Na Zawracie dawno temu,
z niejakim Ciesielskim
Lolek, będąc już dorosłym,
znów założył deski.
Nagle burza, nagle ciemność,
śnieg i mróz, wichura,
żywej duszy nie uświadczysz
w górach. Ni piechura.
Do schroniska w Pięciu Stawach
dotarli o świcie.
Lolek stracił jedną nartę –
lecz ocalił życie.
Pozostała druga narta.
Stoi w Wadowicach.
Można nią się w domu Lolka
teraz pozachwycać.
Danuta Bolikowska
|