I było tak jak dawniej…
Nasz Kościół, nasz Kapłan, nasza Wspólnota.
Wydarzenia ostatnich miesięcy zostały zepchnięte w najodleglejsze zakamarki naszej pamięci. Przestrzeń wypełniło oczekiwanie na piękno słowa, celebry, gestu. I niewymuszona, obopólna radość.
Intencja Eucharystii połączyła nas w jedną rodzinę. Modliliśmy się za nas wszystkich i siostrzeńca naszego Kapłana.
Na początku kazania po kościele rozbiegły się ruchliwe myszki. Widzieliśmy je oczyma wyobraźni. Wędrując w labiryncie, utartym szlakiem, podążały w kierunku miejsca, gdzie zawsze znajdowały ser, mysi przysmak, i mogły zaspokoić głód. Kiedy dotarły do miejsca serowej uczty okazało się, że przysmaku tym razem nie ma. Tylko niektóre podążyły dalej w poszukiwaniu. I znalazły!!!
Tego sobotniego przedpołudnia my również podążyliśmy nieco dalej w labiryncie życia w poszukiwaniu, z nadzieją, karmiąc duszę. Karmiliśmy się słowami wygłoszonymi przez Benedykta XVI, dnia 2 lutego 2013 roku, podczas Mszy św. w Bazylice Watykańskiej w święto Ofiarowania Pańskiego. Słowa te stały się kanwą dalszej części rozważań naszego Kapłana.
Benedykt XVI widząc koniec swojego życia mówił o Chrystusie, który daje nadzieję i przynosi miłość, prosił, aby podtrzymywać wiarę.
Zachęcał do umacniania wiary:
„Proszę was (…) o wspominanie, jakby w duchowej pielgrzymce, pierwszej miłości, którą Pan Jezus Chrystus rozpalił wasze serce – nie w sensie nostalgicznym, ale dla podsycania tego płomienia. Dlatego trzeba przebywać z Nim w ciszy adoracji; i w ten sposób wzbudzać w sobie pragnienie i radość z podzielania Jego życia, wyborów, posłuszeństwa wiary, błogosławieństwa ubogich, radykalizmu miłości.”
Zachęcał do pielęgnowania wiary:
„…zachęcam was do pielęgnowania wiary, która potrafi rozpoznać mądrość słabości. Pośród radości i smutków obecnych czasów, kiedy surowość i ciężar krzyża dają o sobie znać, nie wątpcie, że kenosi Chrystusa już jest zwycięstwem paschalnym. Właśnie przy ludzkich ograniczeniach i w ludzkiej słabości jesteśmy powołani do tego, aby żyć na wzór Chrystusa, przez totalny wysiłek, który zapowiada – na miarę osiągalną w doczesności (…) – eschatologiczną doskonałość.
Zachęcał do odnowienia wiary:
„…zachęcam was do odnowienia wiary, dzięki której jesteście pielgrzymami ku przyszłości. (…) Nie przyłączajcie się do proroków nieszczęścia, którzy głoszą kres lub bezsensowność życia (…) w Kościele naszych czasów; przyobleczcie się raczej w Jezusa Chrystusa i przywdziejcie zbroję światła – jak wzywa święty Paweł – bądźcie przebudzeni i czujni.”
Usłyszeliśmy słowa pociechy w tak trudnym dla Kościoła czasie. Kościół nie zginie – mówił nasz Kapłan – może zaniknąć w pewnych rejonach, może nastąpić jego śmierć cząstkowa, rozerwanie mistycznego ciała Chrystusa. Ale Bóg już wie jaki będzie NOWY KOŚCIÓŁ.
Najpierw Stół Pański – „bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje”, a później, w sali papieskiej, ziemski stół i pyszne „babeczki Haneczki”. Nieskrępowana, swobodna rozmowa na tematy trudne i nieco lżejsze, herbata z cytryną dla naszego Kapłana, który świeżo po przebytej chorobie, wiele gestów dobra i miłości.
To przedpołudnie to niewątpliwie ogromny kawałek sera o wysublimowanym smaku.
Już marzymy o kolejnym kawałku…
Galeria zdjęć
|