3 października – jak co roku – wyruszamy na Jasną Górę śladami św. Jana Pawła II. Po krótkiej modlitwie przed kapliczką odjeżdżamy autokarem o 7.15 w 28 osób. Dziś pierwszy raz dołączył do nas Francuz Bertrand z synkiem Wiktorem – obaj jednak znakomicie mówią po polsku.
Czas podróży wykorzystujemy oczywiście na śpiewanie Godzinek i oglądanie filmów z papieskich pielgrzymek w latach 1995 i 1997. Trzeba przypomnieć, że wizyta 22 maja 1995 trwała tylko 10 dziesięć godzin i była etapem podróży do Czech. Papież odwiedził wówczas jedynie Skoczów, Bielsko-Białą i Żywiec, wołając głośno o ludzi sumienia i wskazując wyraźnie na szerzącą się w kraju nietolerancję wobec osób wierzących – w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu. Kontekstem tych słów i wyboru miejsc była ówczesna sytuacja polityczna: półtora roku wcześniej władzę odzyskali postkomuniści. Podróż apostolska w 1997 trwała już co prawda 11 dni (31 maja – 10 czerwca), lecz Jan Paweł II pominął w jej trakcie Warszawę – siedzibę centrolewicowego rządu i postkomunistycznego prezydenta Kwaśniewskiego. Wziął za to udział w 46. Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym, nowym zjeździe gnieźnieńskim prezydentów 7 państw Europy Środkowej z okazji tysiąclecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha i w obchodach 600-lecia ustanowienia Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jasną Górę odwiedził 4 czerwca.
Niewiarygodnie szybko zbliżamy się do Częstochowy: kiedy zatrzymujemy na kawowy postój o 8.50, do celu mamy jedynie 75 km. Już o 10.30 wjeżdżamy do miasta.
Piękny, słoneczny dzień sprzyja pogodnemu nastrojowi i wspominaniu zarówno papieskich pielgrzymek, jak poprzednich spotkań z Jasnogórską Panią. Grupa rozchodzi się po terenie sanktuarium; kilka osób, w tym ja, Patrycja i Hanka Rowińska, idą na wieżę, gdzie dziś można zrobić wspanialsze niż kiedykolwiek indziej zdjęcia widokowe.
W samo południe rozpoczynamy Drogę Krzyżową na wałach. Towarzyszą jej rozważania, napisane przez samego Sługę Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Przygotowała je Agnieszka.
I już tekst I Stacji, a dokładnie jedno – lecz jak ważne! – słowo koresponduje z zacytowanym apelem Papieża: Cóż to jest Prawda? Gdybym na to pytanie rzetelnie odpowiedział, nie wydałbym wyroku śmierci na Syna Bożego – Słowo Przedwieczne, Nauczyciela Prawdy. Sumienie moje powiedziałoby mi: „Ja żadnej winy w Nim nie znajduję”. (…) Uczynię postanowienie, aby w moich myślach, słowach, uczynkach nie było zuchwałej odpowiedzi i zuchwałego wyroku na Chrystusa.
Przy IV Stacji czytamy: Bo Matka – to serce. W trudzie krzyża trzeba też odrobiny serca. Chrystus spotykając swoją Matkę, pokazuje nam, że trzeba odwoływać się do serca. Tak jest w moim życiu. Szukam serca, szukam matki. Jaka to wielka radość, że jest to Matka Najświętsza, Matka Boga Żywego, Matka Słowa Wcielonego. Zabiegnę drogę tej Matce i złączę swoje życie z Jej życiem, kroki mej drogi – z Jej drogą. I to chyba najwłaściwsze wyjaśnienie celu naszego pielgrzymowania. Przy Stacji V zaskoczenie: W tej świętej wspólnocie zbawiania świata potrzebny Bogu był człowiek. Świat nie może być zbawiony jedynie przez Boga, bez udziału naszego. I człowiek nie może być zbawiony bez własnego udziału. I znowu przy X: Świat nie chce Boga nieznanego. Tylko Grecy czcili nieznanego Boga. Świat chce znać Boga, jak Tomasz, i palce włożyć w Jego bok. I ma do tego prawo. Bo to jest Bóg zbliżający się do nas (…).
Przy XIV Stacji zalecenie, które możemy odnieść zarówno do naszych prywatnych spraw, jak i do obowiązków wobec Ojczyzny: Dziś żyję jutrem. A chociaż ono do mnie nie należy, bo najważniejsze zadanie człowieka sprowadza się do chwili obecnej, to jednak pamiętać będę o tym, że przyszłość buduję dziś. Oto 4 ważne zasady, które powinniśmy zapamiętać z dzisiejszej Drogi Krzyżowej: kierować się sumieniem, odwoływać się do serca, poznać Boga i już obecnie budować przyszłość.
Następnie obiad w pobliskiej restauracji „Klimaty” na ul. Wieluńskiej. Za niewielką opłatą dostajemy m.in. pomidorówkę, kotlet z grzybami i ogromne kawałki ciasta. Można też zrobić sobie samemu kawę i herbatę z ekspresu.
Teraz czeka nas najważniejszy punkt dnia, któremu towarzyszy znaczne umartwienie. Już o 15.00 ustawiamy się przed Kaplicą Cudownego Obrazu; dochodzimy nawet do kraty, przypierani przez tłumy wiernych. Do środka dopuszczono tylko delegację z Węgier i kilkunastu księży (w tym naszego księdza Piotra), którzy odprawią Mszę św. w ponad 600 intencjach! Samo ich przeczytanie zajmuje ponad pół godziny! Wśród nich słychać podziękowanie za 75 lat małżeństwa. Głównym celebransem jest jeden z dawnych przeorów sanktuarium. Wyraża on zaniepokojenie antykatolicką postawą niektórych decydentów i apeluje do wiernych o postawę monarchiczną, a nie antykrólewską, i o dobre wybory. Doprawdy, trudno nie zauważyć analogii do wołań św. Jana Pawła sprzed dwóch dekad w jakże podobnej sytuacji politycznej. My przybyliśmy jednak przede wszystkim, by podziękować Pannie Przenajświętszej za łaski, którymi otacza naszą grupę już od 10 lat. Każdy ma z nas przywiózł również indywidualne intencje. Po Mszy odmawiamy tajemnice radosne różańca świętego. Jest tak ciasno, że trudno nawet uklęknąć.
O 17.30 opuszczamy Jasną Górę. Prezenty otrzymują najmłodsi uczestnicy pielgrzymki: Wiktor, Albert i jego siostra Patrycja. Patrycja, która kilkakrotnie jeździła już z Grupą Santo Subito na spływy, lecz w Częstochowie jest z nią dopiero po raz pierwszy, wyraża wolę stałej współpracy i prosi o zapisanie na listę mailingową. Do Warszawy wracamy nieomal błyskawicznie, słuchając homilii Świętego Papieża z 1997 r., której tematem była „Maryja u początków źródeł eucharystii”, i śpiewając religijne pieśni wieczorne. Już przed 20.00 jesteśmy w stolicy.
Galeria zdjęć
|