Cicha noc...
Chociaż jest dopiero siedemnasta, wokół ciemno. Ciemno i cicho. W sobotnie popołudnie 11 stycznia spieszymy na coroczne kolędowanie.
W żłobie leży, któż pobieży, kolędować Małemu...
Szkoda, że zmrożony śnieg nie skrzypi pod nogami, że na gałęziach drzew nie leży biały puch. Powoli przyzwyczajamy się do niespodzianek pogodowych. Boże Narodzenie bez zimowego krajobrazu i zacinający śnieg podczas procesji rezurekcyjnej w Niedzielę Wielkanocną. To nic, ważne jest, co dzieje się w ludzkich sercach.
Bóg się rodzi...
Pod każdą długością i szerokością geograficzną przychodzi do człowieka tak samo.
I pod palmą i pod świerkiem, i wśród piasków i wśród gór. Przy siarczystym mrozie Alaski
i w upale Australii. Jak tam przygotować Święta, jak ubierać choinkę? Zewnętrzne znaki świętowania są bardzo ważne, ale nie przeceniajmy ich. W różnych miejscach kuli ziemskiej przeżywamy Święta w różnej scenerii. Łączy nas jedno. Radość z narodzenia Pana
i świadomość tego, że stale powinniśmy dbać o miejsce dla Niego w naszym życiu.
Nie było miejsca dla Ciebie w Betlejem w żadnej gospodzie...
Dlatego otworzyliśmy szeroko swoje serca i z wielką ochotą wyśpiewywaliśmy kolejne kolędy.
Dzisiaj w Betlejem wesoła nowina...
Pomagała nam reaktywowana specjalnie na tę okoliczność schola „Do góry nogami”. Chociaż w okrojonym składzie, brzmiała niczym chóry anielskie nad szopką betlejemską.
Śpiewajcie Aniołowie, pasterze grajcie Mu...
Śpiewaliśmy pełną piersią, dzieląc się Dobrą Nowiną.
A wczora z wieczora
Z niebieskiego dwora
Przyszła nam nowina
Panna rodzi Syna...
W przerwach naszego muzykowania usłyszeliśmy o kilku świętych kanonizowanych przez Jana Pawła II. Pierwszym, którego papież-Polak wyniósł na ołtarze był włoski kapucyn Kryspin (Piotr) Fioretti (1668-1750). Kiedy w wieku pięciu lat stracił ojca, matka oddała go pod duchową opiekę Madonny. Czy Karol Wojtyła odczytał w tym podobieństwo do własnego życia? Do 25 roku życia młody Piotr pracował w warsztacie szewskim stryja. Znany był z bogobojego życia. Już wtedy otaczała go sława świętości. Często pościł i dużo modlił się. W 1693 roku rozpoczął nowicjat w Zakonie Braci Mniejszych Kapucynów. Był kucharzem, kwestarzem, opiekował się chorymi, odwiedzał więźniów, zajmował się ogrodem. Był radosny i wrażliwy na ludzką biedę, nazywano go „wesołkiem Maryi”. Odznaczał się pracowitością i gorliwością. Najdłużej, bo ok. 40 lat przebywał w Orvieto. Pozostawił po sobie liczne listy, poezje i maksymy. Beatyfikowany przez Piusa VII 7 września 1806 roku, kanonizowany przez Jana Pawła II 20 czerwca 1982 roku.
Kiedy przygotowywałam się do spotkania, postanowiłam wybrać do przedstawienia świętych mało znanych i świeckich, aby ich życiorysy były bliższe naszemu życiu. Szybko okazało się, że nie będzie łatwo. Zaczynałam czytać kolejną biografię i widziałam: zakonnik, kapłan, włoski zakonnik, francuska zakonnica, znowu zakonnik, i ponownie zakonnica. Odrzucałam życiorysy, aż zadałam sobie pytanie. A kim ja jestem, że tak lekką ręką rezygnuję z możliwości poznania życia tylu świętych? Myśl ta nasunęła mi się przy hiszpańskiej zakonnicy Genowefie Torres Morales (1870-1956). Dziękuję Ci Boże, że właśnie w tym momencie. Przypadek? Tak poznałam moją patronkę, patronkę osób niepełnosprawnych. Po zdiagnozowaniu u małej Genowefy nowotworu, konieczna była amputacja nogi. Z powodu kalectwa – od 13 roku życia poruszała się o kulach – nie przyjęto jej do klasztoru. I cóż zrobiła nasza bohaterka? Założyła w Walencji w 1911 roku własne Stowarzyszenie Anielskie! To piękny przykład brania spraw we własne ręce, odpowiedzialności za swoje powołanie. Uznane w 1925 roku przez arcybiskupa Saragossy zgromadzenie miało na celu ulżenie osobom, z różnych powodów mieszkającym samotnie i potrzebującym miłości, pociechy, troski o ciało i duszę. W roku 1953 Stolica Apostolska zatwierdziła zgromadzenie pod nazwą Córki Najświętszego Serca Jezusa i Świętych Aniołów. Genowefa została beatyfikowana 29 stycznia 1995 roku i kanonizowana 4 maja 2003 roku przez Jana Pawła II.
Kolejne osoby to męczennicy koreańscy. Marta Kim Sŏng-im podczas prześladowań katolików wraz z trzema towarzyszkami, sama postanowiła oddać się w ręce władz, aby wyznać wiarę. Jako dowód pokazała różaniec. Po torturach ścięto ją 20 lipca 1839 roku wraz z 7 innymi katolikami. Piotr Yu Tae-ch'ŏl (1826-1839) był najmłodszym z męczenników koreańskich. Pociągnięty przykładem swojego uwięzionego ojca sam oddał się w ręce władz w lipcu 1839 r. Namawiano go, bito do nieprzytomności i torturowano, żeby skłonić do wyrzeczenia się wiary. Pozostał jednak nieugięty i zachowywał pogodę ducha. Został uduszony w więzieniu 31 października 1839. Oboje zostali beatyfikowani 25 lipca 1925 roku przez Piusa XI. Łącznej kanonizacji 103 męczenników koreańskich dokonał Jan Paweł II 6 maja 1984 roku w Seulu.
Józef Moscati (1880-1927) był włoskim lekarzem, naukowcem, wielkim społecznikiem. Gdy jego brat Alberto doznał poważnego urazu głowy, opieka, jaką obdarzono go w domu, wzbudziła w małym Józefie zainteresowanie medycyną. Ukończył ją w 1903roku i od razu wygrał konkurs na starszego asystenta Szpitala Zjednoczenia w Neapolu. W czasie erupcji Wezuwiusza 8 kwietnia 1906 roku z narażeniem życia kierował ewakuacją szpitala, dzięki czemu udało się wydostać wszystkich pacjentów tuż przed zawalaniem się dachu budynku. W 1911, w związku z epidemią cholery w Neapolu, władze miasta powierzyły mu zadanie zbadania przyczyn choroby i opracowanie metody jej powstrzymania. Wiele z jego sugestii zyskało uznanie i zostało wcielonych w życie. Matka Moscatiego zmarła w 1914 roku na cukrzycę. Na skutek tego, jako jeden z pierwszych neapolitańskich lekarzy, zainteresował się zastosowaniem insuliny w leczeniu tej choroby. Po wybuchu pierwszej wojny światowej próbował wstąpić w szeregi armii, jednak jego kandydatura została odrzucona. Uznano, iż lepiej przysłuży się ojczyźnie lecząc rannych. Szpital, w którym pracował, został przejęty przez wojsko, a sam Moscati odwiedzał i leczył około 3000 żołnierzy. W dniu swojej śmierci, jak każdego dnia, rano uczestniczył we Mszy Świętej i przystąpił do Komunii. Po południu źle się poczuł i zmarł w fotelu w swoim gabinecie. Jego śmierć niezmiernie poruszyła wiele osób, w sposób szczególny najuboższych pacjentów, którzy wielokrotnie doznali jego troskliwości. Cała działalność świadczyła o szczególnej wrażliwości na cierpienie drugiego człowieka i głębokiej trosce nie tylko o zdrowie fizyczne pacjenta, ale także stan duchowy. Obok porad lekarskich udzielał upomnień, zachęcał do rachunku sumienia i przyjmowania sakramentów. Wyróżniał się bezinteresownością i brakiem przywiązania do pieniędzy. Niejednokrotnie zdarzało się, że odmawiał przyjęcia zbyt wysokiego, jego zdaniem, honorarium, wspomagał finansowo swoich pacjentów. A nade wszystko mówił, iż nic nie dodaje siły tak, jak codziennie rano przyjmowana Komunia święta. Józef Moscati został beatyfikowany 16 listopada 1975 roku przez Pawła VI, a kanonizowany 25 października 1987 roku przez Jana Pawła II.
Na koniec opowieść o włoskiej lekarce, żonie , Matce. Joanna (Gianna) Beretta Molla (1922-1962) po ukończeniu medycyny zrobiła specjalizację z pediatrii. Równolegle z karierą zawodową aktywnie działała w Akcji Katolickiej. W 1955 roku wzięła ślub z Piotrem Molla. Urodziła syna i dwie córki. I wtedy zaczął się dramat. We wrześniu 1961 roku, pod koniec drugiego miesiąca ciąży, w jej macicy rozwinął się włókniak. Mimo tzw. wskazań medycznych do przerwania ciąży zdecydowała się donosić ją do końca. 21 kwietnia 1962 urodziła się jej kolejna córka Gianna Emanuela. Pomimo starań lekarzy, rankiem 28 kwietnia 1962 roku matka zmarła. Bezpośrednią przyczyną śmierci było zapalenie otrzewnej. Mąż po jej śmierci powiedział:
„(...) Aby zrozumieć jej decyzję, trzeba pamiętać o jej głębokim przeświadczeniu – jako matki i jako lekarza – że dziecko, które w sobie nosiła było istotą, która miała takie same prawa, jak pozostałe dzieci, chociaż od jego poczęcia upłynęły zaledwie dwa miesiące".
Paweł VI określił ją jako: "młodą matkę z diecezji mediolańskiej, która by dać życie córce poświęciła swoje w świadomej ofierze".
Beatyfikacji i kanonizacji dokonał Jan Paweł II. Pierwsza miała miejsce 24 kwietnia 1994 roku podczas światowego Roku Rodziny, druga 16 maja 2004. Była to ostatnia kanonizacja papieża-Polaka. Wyniósł wówczas na ołtarze sześcioro Świętych. Na uroczystej mszy św. byli obecni m.in. mąż Joanny i najmłodsza córka Gianna Emanuela. Relikwie św. Joanny Molla znajdują się w wielu kościołach na całym świecie. W Warszawie są w parafii Świętej Rodziny w Ursusie/Włochach, w kościele św. Patryka oraz w Kaplicy Sejmowej.
Historia włoskiej lekarki stała się okazją do wspomnienia znanych nam cudownych, dzielnych kobiet, chociażby Agaty Mróz, Basi i innych, których imiona znane są tylko Bogu. One i pozostali Święci są dla nas jak latarnia morska, gdy płyniemy po wzburzonych falach życia.
Chwała bądź Bogu z wysokości,
a ludziom pokój na niskości...
W jednej z niedzielnych homilii ksiądz Piotr pięknie wplótł w mówiony tekst fragmenty kolęd. Zrobiło to na mnie tak duże wrażenie, że zainspirowało do podobnego zabiegu, podczas pisania relacji z kolędowania. Mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone „skopiowanie” pomysłu. To wszystko na większą Chwałę Bożą. Dziękuję. I żeby dopełnić całości, zakończmy kolędą.
Witaj, Dzieciąteczko w żłobie, wyznajemy Boga w Tobie,
Coś się narodził tej nocy, byś nas wyrwał z czarta mocy...
Hej kolęda, kolęda...
Galeria zdjęć
|