29 XI 2013 roku gościliśmy pana Winfrieda Lipschera, człowieka-instytucję, osobę, która dla pojednania polsko-niemieckiego zrobiła bardzo wiele. Spotkanie w formie wywiadu poprowadził Maciek, oczywiście należycie przygotowany.
Na początek cofnęliśmy się do czasów końca drugiej wojny światowej. Rodzina pana Lipschera mieszkała w Barczewie na terenach Prus Wschodnich. W styczniu 1945 roku miasto zostało zajęte przez wojska radzieckie. Rodzina Lipscherów z małym siedmioletnim wtedy Winfriedem uciekała w kierunku Królewca, do zamarzniętej Zatoki Gdańskiej. Udało im się zabrać się na statek, dopłynęli do Słupska, ale na wieść o storpedowaniu i zatonięciu olbrzymiego Wilhelma Gustloffa wrócili do domu. Lipscherowie, tak jak inni Niemcy, którzy zostali w swoich domach, czuli się „u siebie, tylko państwo się zmieniło”. Po ukończeniu polskiej szkoły podstawowej Winfrieda nie przyjęto do szkoły średniej ze względów politycznych.
W 1957 cała rodzina wyjechała do Niemiec. Winfried uczył się sześć lat, żeby nadrobić zaległości edukacyjne i zdać maturę. Studiował teologię w Münster między innymi u ówczesnego profesora Ratzingera i chciał zostać księdzem. Podczas II Soboru Watykańskiego papież Jan XXIII ogłosił, że będą potrzebni teologowie świeccy i jak zażartował nasz gość, „przez tego papieża jednak księdzem nie został”.
Orędzie biskupów polskich –„Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”
W 1965 roku biskupi polscy wystosowali do biskupów niemieckich słynny list, zwany potem orędziem ze słowami: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Inicjatorem listu był biskup Kominek, podpisało go 34 polskich biskupów między innymi kardynał Stefan Wyszyński i arcybiskup Karol Wojtyła. W liście był długi wywód historyczny, streszczono polskie dzieje, przypomniano, że miliony Niemców ucierpiały wskutek powojennych wysiedleń. Zaznaczono również, że skutkiem wojny jest granica na Odrze i Nysie, a z tym nie chciała się zgodzić większość Niemców. Odbiór listu był w Niemczech bardzo zróżnicowany, na pewno nie był entuzjastyczny. W Niemczech rządziła wtedy CDU, związana z kościołem katolickim. Orędzie nie było przyjęte z chrześcijańską radością, a odpowiedź biskupów katolickich była ledwie zdawkowa. W 1968 roku zawiązało się koło intelektualistów niemieckich, zwane od miejscowości - Bensberger Kranz, które napisało w swoim imieniu oddzielne memorandum jako odpowiedź dla biskupów polskich. Memorandum to podpisało wielu teologów, między innymi profesor Josef Ratzinger. W Niemczech powstała wielka wrzawa, episkopat niemiecki odciął się od koła Bensbergerowców, nazywano ich nawet lewakami. Podpis złożony pod memorandum kosztował ówczesnego jeszcze studenta teologii Winfrieda Lipschera drogo – nie dostał pracy u arcybiskupa w Paddernborn i praktycznie oznaczało to zakaz pracy w strukturach kościelnych. Za to z ramienia Bensberger Kranz został tłumaczem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych - znał przecież doskonale język polski. W 1971 roku wyjechał do Warszawy na misję handlową, a od 1972 pracował już w nowo powstałej ambasadzie RFN w Polsce i stał się orędownikiem stosunków polsko-niemieckich.
Wizyty u prymasa Stefana Wyszyńskiego
Pan Lipscher opowiedział nam obszernie o swojej pierwszej wizycie u kardynała Wyszyńskiego. Kanclerz federalny prosił o przekazanie w Warszawie listu kardynałowi Wyszyńskiemu do rąk własnych. Prymas nie przyjmował w zasadzie zachodnich dziennikarzy ani dyplomatów, aby nie narażać się na posądzenia o współpracę ze strony władz komunistycznych. Panu Lipscherowi udało się jednak przez znajomego księdza umówić się z nim. Wręczył list, wizyta przebiegała dosyć kurtuazyjnie i sztywno, aż wspomniał, że jeszcze jako student teologii prosił listownie o autograf prymasa i dostał również listem obrazek Matki Boskiej z dedykacją i podpisem. Wtedy prymas się wzruszył i go objął - a my mogliśmy tego wieczoru wszyscy obejrzeć obrazek, który pan Lipscher przechowuje jak relikwię. Potem jeszcze nasz gość odwiedzał kilka razy prymasa Tysiąclecia, aby dowiedzieć się o sytuacji w kościele polskim „z pierwszej ręki”.
Spotkania z kardynałem Karolem Wojtyłą
Rzecz jasna padło też pytanie o kontakty z Karolem Wojtyłą. U kardynała Wojtyły był pan Lipscher w latach siedemdziesiątych kilka razy. Za pierwszym razem chciał pocałować go w biskupi pierścień, ale Wojtyła udaremnił tę próbę mówiąc tylko „zostawmy to”. W pamięci pana Lipschera pozostała też półtoragodzinna wizyta, w czasie której kardynał robił mu wykład, że komunizm na pewno się zawali. I jeszcze jedno zabawne zdarzenie: na drugi dzień po wyborze na stolicę Piotrową pan Lipszyc wysłał do papieża list z gratulacjami. Kiedy leciał wkrótce z ministrem Genscherem do Niemiec, podszedł ktoś z telegramem z Watykanu. Genscher był przekonany, że to do niego, a była to odpowiedź z Watykanu dla pana Lipschera.
Jeśli chodzi o reakcję kościoła niemieckiego na wybór papieża Polaka, to zakłada się, że został on wybrany również głosami niemieckich biskupów, był dobrze znany w episkopacie niemieckim, zresztą potem polscy biskupi głosowali na Josefa Ratzingera.
Pewnego razu nuncjusz Kowalczyk – dziś prymas Polski – poprosił pana Lipschera o przetłumaczenie „Tryptyku Rzymskiego”. Przekład należało zrobić w ciągu dwóch tygodni i tego zadania nasz gość się podjął.
Na koniec nasz gość podkreślił wagę listu biskupów polskich - narażając się na krytykę i ataki ze strony władz komunistycznych zapoczątkowali proces pojednania między Polakami a Niemcami. Jak stwierdził pan Lipszyc „politycy byliby biedni bez tego listu”. Za zasługi w dziedzinie pojednania polsko-niemieckiego Winfried Lipscher został odznaczony przez Jana Pawła II Orderem św. Sylwestra. Jak nam tłumaczył , ma więc prawo wjechania konno do bazyliki św. Piotra, ale dotychczas z tego przywileju nie skorzystał…
Galeria zdjęć
Film ze spotkania
|