Wtorek 23.04.2013 - piąty dzień
Jedynym plusem dzisiejszego rannego wstawania była myśl, że nie wstaję do szkoły. Po cudownym śniadaniu wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy pod górę Tabor.
I tu po raz kolejny moje wyobrażenia zderzyły się z rzeczywistością. Na samą górę zabrały nas małe, dziesięcioosobowe busy. W mojej wizji zdobylibyśmy tę górę pieszo ale nawet w Ziemi Świętej czas się nie zatrzymał. Postęp dotarł tutaj jak wszędzie. Na samej górze zwiedziliśmy Bazylikę Przemienienia Pańskiego wybudowaną w stylu syryjsko – bizantyjskim (oczywiście na początku XX w. ). Chociaż kościół był naprawdę ładny i imponujący to największą atrakcją była kawa od Franciszkanów. Większość kupiła też specjalny film zrobiony przez zakon o Izraelu, który początkowo miał być tylko dla przewodników. Pani Agnieszka zachwalała, że jest naprawdę dobrze zrobiony.
Następnie pojechaliśmy na miejsce kuszenia Jezusa przez szatana. Tam po raz pierwszy było mi ciepło. Zaraz po tym jak wysiedliśmy z autokaru obstąpili nas Arabowie oferując nam dosłownie wszystko, zaczynając od naszyjników i bransoletek, a kończąc na przejażdżce na wielbłądzie. Taki już urok tego miejsca.
Tak jak Jezus my też mieliśmy swoje pokusy, a wszystko za sprawą sklepu, w którym można było kupić suszone daktyle, kosmetyki, szale lub po prostu coś zjeść. Chyba nikt nie wyszedł z tego starcia zwycięsko ale też nikt nie był niezadowolony. Przed zakupami pojechaliśmy jeszcze na mszę świętą do najstarszego miasta świata. Do Jerycho. Jego założenie szacuje się na 9 tys. lat przed Chrystusem. Tuż obok miejsca, gdzie mieliśmy mieć mszę znajdowała się szkoła franciszkańska. Kiedy tam dotarliśmy akurat była przerwa, a dzieci grały w piłkę i ganiały po boisku. Po raz pierwszy w tak namacalny sposób zetknęliśmy się z normalnym życiem.
Po zakupach ruszyliśmy do Qumran, które nazywane są odkryciem XX w. Wszystko zaczęło się od przypadkowego znaleziska porcelany przez jakiegoś Beduina, który wziął ją na targ z zamiarem sprzedania. Na bazarze jeden z naukowców zainteresował się nimi ponieważ zauważył na nich napisy w staro biblijnym języku. Parę miesięcy później zaczęto w tamtym miejscu wykopaliska.
Osobą, której zawdzięczamy zwoje z Qumran jest polski wybitny archeolog i ksiądz Józef Tadeusz Milik. W czasie rozmowy okazało się, że to wujek Pani Hani Rowińskiej. Znaleziono mnóstwo małych fragmentów zwojów, które musiał poskładać. Była to heroiczna praca. Okazało się, że zwoje zawierały stary testament przepisany przez Esseńczyków (plemię tam zamieszkujące). Datuje się je na I w. p.n.e. Jest to bardzo ważne odkrycie ponieważ wcześniej najstarsze zapiski starego testamentu pochodziły z X w. czyli ponad 1000 lat później. Warto wspomnieć, że obie wersje były identyczne.
Pochodziliśmy trochę po wykopaliskach i chyba na wszystkich widoki zrobiły wrażenie. Po raz pierwszy byłam na pustyni i rzeczywiście krajobrazy były niesamowite. Na sam koniec tego (w końcu) upalnego chwilami dnia zaliczyliśmy kąpiel w morzu martwym. Na początku było trochę obaw. No bo jak to? Tak po prostu obsmarować się błotem? I to ma mieć właściwości lecznicze?
Na miejscu jednak ośmieleni widokiem innych i my obłożyliśmy się błotem. Towarzyszyła temu oczywiście sesja zdjęciowa. Po obmyciu się wszyscy przetestowali jak to jest w praktyce z tą wypornością w Morzu Martwym. Rzeczywiście pływać się w nim nie da.
I tak właśnie zakończyliśmy kolejny dzień naszej pielgrzymki. Jak co wieczór po przepysznej kolacji spora grupa zebrała się na wieczorne spotkanie aby opowiedzieć o swoich wrażeniach i …napić się wina z Kany. Ale to już zupełnie inna historia.
Opr. Marta Garbulińska
Galeria zdjęć
Film z Pielgrzymki
|