Ziemia Święta - poniedziałek 22 kwietnia 2013 r.
Wypoczęci, po dobrym koszernym śniadaniu wyruszamy z Tyberiady ze śpiewem „Pan kiedyś stanął nad brzegiem; szukał ludzi gotowych pójść za Nim…”. Ulubiona pieśń Jana Pawła II w tym miejscu nabiera szczególnego wydźwięku i znaczenia.
Dzisiejszy dzień spędzimy w rejonie jeziora Genezaret. Jest kilka nazw jeziora, po którym kroczył Jezus. Jezioro Galilejskie, jezioro Tyberiadzkie, czy Genezaret. Słowo genezaret w jęz. hebrajskim oznacza harfę, taki właśnie kształt ma jezioro. Zbiornik ten stanowi podstawowe źródło słodkiej wody dla Izraela.
Według najstarszej chrześcijańskiej tradycji region ten był szczególnie ulubiony przez Chrystusa. Wiemy o tym – wtajemnicza nas pani Agnieszka - m.in. z dziennika podróży Egerii, pątniczki, która pielgrzymowała po Ziemi Świętej pod koniec IV w.
Rozpoczynamy do miejsca, gdzie nastąpił cud rozmnożenia chleba i ryb. Tabgha - po grecku Heptapegon, oznacza „siedem źródeł” - objaśnia pani Agnieszka.
Wzniesienie było pełne trawy. Sanktuarium Rozmnożenia Chleba i Ryb powstało na fundamentach wcześniejszych świątyń. Kościół stylizowany jest na stary, zbudowany jest wokół czarnej skały znajdującej się pod ołtarzem, która czczona jest, jako skała, na której Jezus błogosławił i łamał chleb. Alabastrowe okna, wprowadzają światło do wnętrza. Miejsce to przez wiele wieków było zapomniane. Aż odnaleziono wczesnochrześcijańskie mozaiki. Mozaika w pobliżu ołtarza przedstawia jeden z najbardziej znanych chrześcijańskich motywów – kosz z chlebem i ryby. Widzimy cztery chlebki, a po bokach dwie ryby. A piąty? Było przecież pięć chlebów? Brak piątego symbolizuje zapowiedź Eucharystii. Jest to cud opisany przez wszystkich ewangelistów. Świadczy to o jego wielkiej doniosłości. Ludzie byli głodni, ale nie spragnieni, bo w okolicy był dostatek wody. Inne mozaiki obrazującą dziką przyrodę, piękne ptaki, m.in. pawia, symbolizującego wieczne życia.
Podziwiamy sztukę mozaikową, która rozwijała się wówczas po całym chrześcijańskim Wschodzie. Ówcześni artyści pozostawili na posadzkach bizantyjskich bazylik świadectwo mówiące o autentyczność tradycji chrześcijańskiej. Kiedy fala islamu zalała te ziemie i kiedy w ruinach legły wszystkie chrześcijańskie świątynie, oprócz bazyliki Narodzenia w Betlejem, drobne kamyczki mozaik cierpliwie czekały do naszych czasów, aby zaświadczyć o prawdziwości miejsc uświęconych obecnością Chrystusa. Każde takie miejsce jest „śladem Jego stopy”.
Niedaleko stąd odwiedzamy kościół Prymatu, wzniesiony w latach 30 XX w. na nabrzeżnej skale, którą pielgrzymi nazwali Mensa Christi - Stół Chrystusa. W tym miejscu jest czcza pamięć drugiego cudownego połowu ryb, po zmartwychwstaniu Chrystusa oraz prymatu jakiego udzielił Piotrowi.
Modlimy się przy tej skały. Myśli nasze są daleko. Jakbyśmy cofnęli się w czasie. Zupełnie inny ma tu wymiar czytane Słowo. Mensa Christi – jest żywym świadkiem tego, co się działo wtedy i dzieje się obecnie.
Trzy spotkania miały miejsce po zmartwychwstaniu Chrystusa. W Wieczerniku, w drodze do Emaus, i tutaj. Jezus spotyka się z uczniami i je z nimi śniadanie. To tu są schody, po których stąpał. Nie ma innego takiego miejsca. Te schody są podobne do schodów obok domu Kajfasza – zauważa pani Agnieszka. Tu jest jedyna droga, gdzie swobodnie można było wyjść na ląd.
Prymat, jakiego udzielił Pan Jezus św. Piotrowi, słowami: Paś baranki moje. Paś owce moje - wyjaśniła nam pani Agnieszka, czerpiąc piękne usystematyzowanie rodzajów miłości od Benedykta XVI.
- Jezus trzy razy pyta Piotra. Są trzy rodzaje miłości. Pierwsza, to miłość eros – miłość fizyczna, radość z cielesności, branie tego, co ja chcę. Druga, to philia - miłość przyjacielska. Trzecia, to – miłość agape – miłość bezinteresowna, miłość matki do dziecka, miłość bezwarunkowa. I tak Bóg kocha człowieka. Jest tu gra słów. Piotrze, czy ty mnie kochasz. Jezus pyta o miłość agape. Piotr odpowiada, tak (odpowiada miłością philia). Drugim razem, Jezus pyta o agape, Piotr odpowiada miłością philia. Trzecim razem, Jezus używa słowa philia. Piotr jest zaskoczony i odpowiada agape. Odpowiedź jest na drugie określenie, pierwszym określeniem.
„Tu es Petrus. Tobie dam klucze królestwa niebieskiego.” Dlaczego Jezus wybiera Piotra? Bez względu na to, jak daleko odejdziemy, to i tak On nas kocha. W ludzkim sercu jest miejsce, do którego nikt nie ma wstępu. Tu są bardzo osobiste sprawy. Bóg czeka na progu tego pokoju. On nie wejdzie sam. On czeka na nasze zaproszenie.
Schody, wykute w skale, zniszczone przez czas i fale są świadkiem przekazania władzy pasterskiej św. Piotrowi i każdemu jego następcy. Kolejni papieże strzegą tego depozytu wiary.
Chwila zadumy i wspólne fotografie, aby zatrzymać to miejsce nie tylko w sercu. Zwracamy uwagę na drzwi świątyni, wykonane przez krakowskiego artystę. Sceny przedstawiają św. Pawła oraz wydarzenia znad jeziora Tyberiadzkiego, a także modlących się tutaj papieży Paweł VI i Jana Pawła II. Kardynał Stanisław Dziwisz poświecił je w 2006 r. Wizytom dwóch papieży poświęcone są również ołtarze w pobliżu świątyni z pięknymi, kolorowymi mozaikami.
Odchodząc z tego miejsca zwracamy uwagę na pozbawione kory drzewa eukaliptusowe. Eukaliptusy – leczą ziemię – zdradza nam pani Agnieszka. Przez te ziemie przebiegała słynna Via Maris - starożytny szlak handlowy biegnący od Egiptu, przez Ziemię Świętą, do Damaszku. Co 1 milę (1,5 km) stał słup. Tak znaczono rzymską drogę. Między milowymi słupami rosły eukaliptusy. Kiedy przybywali tu Żydzi, w okresie międzywojennym, gleba była wyniszczona i aby ją odrodzić sadzili drzewa eukaliptusowe.
Inne egzotyczne drzewa to drzewa chlebowe. Mają charakterystyczne owoce, długie jak wysuszona skórka banana. Pestki z drzewa chlebowego były w czasach imperium rzymskiego miarą jednostki złota, której łacińska nazwa brzmi Keration. Stąd, do dziś kruszec ten waży się w karatach. Każde ziarenko drzewka chlebowego ma taką samą wagę.
Jadąc autokarem, mijamy sady cytrynowe, figowe i migdałowców, uprawiane przez kibucników, i docieramy na Górę Błogosławieństw. To niewątpliwie jedno z najpiękniejszych miejsc w Ziemi Świętej. Wspaniała zieleń i przepiękny widok na jezioro. Idziemy do jednego z 8 ołtarzy polowych w pobliżu kościoła zbudowanego w latach 60-tych, na miejscu starożytnej bazyliki, o kształcie ośmiobocznym. Kropi lekki deszczyk.
Świątynię, położoną na górze wśród soczystej zieleni, kolorowych kwiatów i bujnych krzewów, zaprojektował znany włoski architekt Antonio Berluzzi. Świątynia symbolizuje osiem błogosławieństw.
Góra zawsze oznaczała miejsce szczególne, symboliczne (Synaj, Tabor). Każde słowo w Piśmie Świętym coś znaczy. Na dole zostawiamy ziemski świat. Idziemy do góry, żeby się oderwać, tu jest inna perspektywa. Pozycja siedząca, to pozycja nauczyciela. Otworzył swoje usta, to chęć powiedzenia czegoś ważnego, przełomowego. Osiem Błogosławieństw jest udoskonaleniem 10 Przykazań Bożych, które otrzymał Mojżesz. Pan Jezus nie zniósł 10 przykazań, ale je udoskonalił o prawo miłości. Jezus daje podstawy nowej rzeczywistości. Możemy zadać sobie pytanie, czy my jesteśmy tym człowiekiem, który buduje na skale? Te błogosławieństwa i Ewangelia Jezusa Chrystusa, to jest nowe przymierze. To jest bardzo konkretna sprawa w naszym życiu. To jest fundament i warto na nim się budować – podkreśliła pani Agnieszka. Jest to swoista recepta na to, jak być błogosławionym, a więc szczęśliwym. Czy miłuję Boga? Czy nie mam z tym problemu? Miłujcie się tak, jak Ja was umiłowałem, a więc naśladujmy Go. Pan Jezus sprowadził prawo do poziomu serca.
Podczas Eucharystii ks. Artur otworzył swoje usta i nauczał. Usłyszeliśmy, te same słowa Jezusa, które słuchały dwa tysiące lat temu, zgromadzone tłumy: „Błogosławieni ubodzy w duchu … Błogosławieni, którzy płaczą ...Błogosławieni cisi.... Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.”
Pod koniec Mszy św. wychodzi słońce, składamy parasole. Mam wrażenie, że Eucharystia na Górze Błogosławieństw to dotarcie do źródła. Ważne są miejsca, które odwiedzamy, kamienie, po których stąpamy, słowa, które słyszymy, ale najważniejszy jest Jezus, który do nas przychodzi. Dla każdego z nas Eucharystia niesie inne przeżycie duchowe, którego nie sposób wyrazić.
Jan Paweł II w roku milenijnym, w tym miejscu, mówił do młodych: „Jezus proponuje zupełnie inne orędzie. …. Jest to wybór między dobrem i złem, między życiem i śmiercią.....Złożyć ufność w Jezusie oznacza wybrać wiarę w to, co On mówi, niezależnie od tego, czy wydaje się to dziwne…” Ojciec Święty dokonał wówczas otwarcia centrum formacyjnego pod nazwą "Domus Galilaeae". Natomiast w świątyni Błogosławieństw pozostawił papieską stułę, którą zauważyliśmy zwiedzając kościół.
Chłoniemy to miejsce, atmosferę, śpiew ptaków, piękno przyrody. Przed oczyma wyobraźni jawią się sceny ewangeliczne. Zapamiętujemy te miejsca, aby o powrocie czerpać z tego bogactwa.
Następnie udajemy się do Kafarnaum. Napis na bramie wejściowej głosi, że wchodzimy do „miasta Jezusowego”. Tutaj Jezus, gdy wyrzucono Go z Nazaretu, rozpoczyna głoszenie Dobrej Nowiny. Powołuje pierwszych uczniów, wśród nich celnika Mateusza i rybaka Szymona, uzdrawia, leczy i naucza w miejscowej synagodze.
Wita nas dostojny posąg św. Piotr, przy którym robimy wspólne zdjęcie. To, co dzisiaj widzimy, to jest zasługa archeologów, którzy prowadzili tutaj, przez kilkanaście lat, zakrojone na dużą skalę wykopaliska i analizowali to miejsce pod kontem św. Piotra – objaśnia nam nieoceniona pani Agnieszka. Przewodził im bardzo zasłużony franciszkanin, archeolog o. Virgilio Corbo. Od dawna wiedziano, że Kafarnaum leży gdzieś na północnym brzegu jeziora Genezaret. Ale, tak jak przepowiedział to Jezus, ślad po nim zaginął. Zniszczone, stopniowo popadło w ruinę i w końcu zostało zapomniane. Pamięć o nim przetrwała jedynie w Ewangeliach. Odnaleziono je dopiero w XX wieku.
Zasiadamy na kamieniach synagogi z IV w. tzw. białej, a pani Agnieszka wprowadza nas w świat religijnego życia Żydów. Objaśnia nam, m.in. co to jest Aron ha-kodesz, Ner tamid, menora, czy bima - podium służące do czytania Tory. Dowiadujemy się, jak funkcjonowała synagoga do 70 roku, a co się działo po zburzeniu świątyni jerozolimskiej. Ciekawostką jest fragment gzymsu ukazujący synagogę na kółkach. Jest to symbol diaspory żydowskiej, która rozprzestrzeniła się po świecie.
Pod murami białej synagogi znajdują się starsze kamienie, ciemne, bazaltowe. Są to fragmenty synagogi z czasów Chrystusa, którą ufundował właściwie rzymski okupant. Słowa tego pokornego setnika, którego głęboka wiara zaimponowała Jezusowi, powtarzamy po dzień dzisiejszy podczas każdej Mszy św. „Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie…”
W tym miejscu Jezus wypowiedział słynną mowę Eucharystyczną: „Jam jest chleb życia. Kto do mnie przychodzi nie będzie łaknął, a kto we mnie wierzy nigdy pragnąć nie będzie. ….. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. ….” Wtedy wielu ludzi odeszło od Jezusa nie chcąc uznać Tej tajemnicy. Czy dzisiaj jest inaczej? Kiedy widzimy księdza, który po słowach przemienienia podnosi hostię i kielich, czy wierzymy, że jest to prawdziwie żyjący Chrystus? Aby pojąć, to co jest niepojęte, potrzebna jest wiara.... Obok synagogi odkryto fundamenty ośmiobocznej świątyni, pochodzącej z czasów bizantyjskich. Jest to miejscu, które chciano w szczególny sposób uczcić. Pani Agnieszka pomaga nam wyobrazić sobie, jak wyglądało „miasta Jezusa”. Dom Piotra, to był zwykły dom, jakich odkryto wiele: dziedziniec, bazaltowe ściany domu, palenisko, schody prowadzące na dach. Rano kobiety wychodziły po wodę, mężczyźni zanosili worki oliwek do tłoczni oliwy i szli łowić ryby…. To co wyróżnia ten dom to pomieszczenie z białą posadzką. W pewnym momencie ten dom przestał pełnić funkcje mieszkalne. Na ścianach odkryto kwiaty, geometryczne wzory i odczytano monogram Chrystusa, i zawołanie: Kyrie eleison. Najstarsze napisy są aramejskie, greckie i łacińskie, i świadczą o ludziach, którzy nawiedzali to miejsce. Znaleziono miejsce zgromadzeń chrześcijańskiej gminy, w najstarszym kościele, urządzonym w zwykłym domu. Dzisiaj już wiemy, że był to dom św. Piotra. Miejsce to nazwano Domus-Ecclesia, Domem-Kościołem.
Kilka lat temu nad ruinami powstała nowoczesna świątynia, pełna symboliki eucharystycznej. Wzruszające są refleksje Karola Wojtyły pochodzące z roku 1964, przytoczone w tym miejscu: „Do tych zakątków trafiam: miejsce, miejsce jest ważne, miejsce święte. Przesunęły się tylekroć kamienie, zasypano tak wiele wyboi, piasek od tamtych czasów przesypał się niezliczoną ilość razy….. Nie tej jednak szukam tożsamości: miejsce jest sobą przez to, co je wypełnia. Do tych miejsc trafiam, które wypełniłeś sobą raz na zawsze. Nie przychodzę bym je sobą wypełnił ja, lecz bym sam napełnił się nim. Ach miejsce musisz być przeniesione w tyle miejsc...... jakimże miejscem jesteś we mnie. Dlatego właśnie nie mogę po tobie stąpać, muszę klęknąć. … Przyklękam - przez to wyciskam na tobie pieczęć. Zostaniesz tutaj moją pieczęcią…. a ja zabiorę ciebie i przeobrażę w sobie na miejsce nowego świadectwa. Odchodzę, jako świadek, który świadczy poprzez tysiąclecia….”
Nad ruinami domu św. Piotra i Jego teściowej modlimy za nasze teściowe, babcie naszych dzieci. Napełnieni tym miejscem pełnym tak wielu znaków ruszamy dalej.
Na posiłek zatrzymujemy się w kibucu Ginosar. W restauracji nad brzegiem jeziora zamawiamy obiad, którego główną atrakcją jest ryba. Tilapia nilowa. Na ogół tilapię określa się mianem „ryby św. Piotra” i pod tą nazwą jest podawana w restauracjach. Niektórzy zaglądają w pyszczek ryby, czy nie widać w nim statera, na zapłacenie podatków...
Przy okazji poznajemy nieco historii kibuców. Zaczęły powstawać przed II wojną światową. Kibuce wytwarzają dobra na swoje potrzeby, a część oddają państwu. Jest to rodzaj spółdzielni rolniczych, obejmujących kilkanaście takich samych domów. Dzisiaj stanowią 3 % mieszkańców, kiedyś to była podstawa. Fundamenty ideologiczne są wzięte z syjonizmu i socjalizmu. Wszystko jest wspólne, jedzenie, telewizja, magazyny. Funkcje są sprawowane rotacyjnie (każdy może być kelnerem, każdy może zasiadać w radzie). Rada kibucu podejmuje wszystkie ważne decyzje np. kto ma pójść na studia. W kibucach wychowywali bardzo znani Izraelczycy jak np. Golda Meir – premier Izraela.
Po posiłku i orzeźwiającej kawie, czeka nas rejs po jeziorze Genezaret. Rejs barka rozpoczyna się zaskakująco, wciągnięto na maszt polską flagę. Przy akompaniamencie Mazurka Dąbrowskiego, odśpiewaliśmy nasz hymn. Dużym przeżyciem jest ten rejs. Śpiewamy, obserwujemy z oddali Kafarnaum, Górę Błogosławieństw, Magdalę i daleko na wschodzi Dekapol. Jest piękna pogoda, leciutki wiaterek, słonce odbija się w wodzie. Jezioro Galilejskie jest bardzo związany z nauczaniem Pana Jezusa i licznymi cudami. Dla mnie jest to moment, kiedy przypominam sobie burzę na morzu i strach uczniów Jezusa, i zastanawiam się nad moją wiarą, jaka ona jest?
Ostatnim wydarzeniem bogatego dnia, jest chrzest w Jordanie. Jedziemy do miejsca, gdzie rzeka Jordan wypływa z jeziora Galilejskiego i własnym korytem biegnie ku Morzu Martwemu. Od chrztu nad Jordanem, z rąk Jana Chrzciciela, rozpoczął Jezus z Nazaretu swoją publiczną misję. Do Yardenit tzw. małego Jordanu przybywają liczni pielgrzymi z całego świata, aby zanurzyć się w świętych wodach Jordanu naśladując Jezusa. Bardzo często chrzczą się tu baptyści całkowicie się zanurzając się w wodzie. W cichym i spokojnym miejscu, otoczonym bujną roślinnością ks. Artur nad każdym z nas odnawia sakrament chrztu i polewa nasze głowy świętą wodą. Nie wchodzimy do Jordanu, poziom wody jest dość wysoki. Tak jak kiedyś św. Jan Chrzciciel ochrzcił Jezusa, tak i my ponownie doświadczamy tego przyrzeczenia. Modlimy się za naszych rodziców i rodziców chrzestnych. Dziękujemy dar chrztu. Niektórzy nabierają i zabierają ze sobą świętą wodę.
Na zakończenie zaglądamy do sklepu z pamiątkami. Szczególne powodzenie mają doskonałe tutejsze miody daktylowe, pistacjowe i sezamowe. Będziemy nimi częstować naszych bliskich w kraju. Po zakupach siadamy pod majolikowymi tablicami w różnych językach, także w języku polskim, z fragmentem Ewangelii, mówiącej o Chrzcie Pana Jezusa. A Maciek i Zbyszek grają i śpiewają, zbierając do kapelusza, co łaska....
Wracając do Tyberiady dowiadujemy się, że nazwa miasta została nadana na cześć cesarza Tyberiusza. A zbudował je, w latach 17-22, król Herod Antypas, aby się przypodobać cesarzowi. W pobliżu nauczał Jezus Chrystus, prawdopodobnie był i tutaj, choć starał się unikać dużych miast. Po zburzeniu Jerozolimy przeniósł się tu Sanhedryn. Był to ośrodek życia umysłowego Żydów, gdzie ustalono tekst Talmudu Jerozolimskiego. W mieście znajduje się kościół św. Piotra z czasów krzyżowców, w kształcie odwróconej łodzi. Ciekawostką jest ołtarz z herbami polskich miast postawiony przez polskich uchodźców obok świątyni. Dzisiaj Tyberiada to bardzo prężny ośrodek turystyczny. Tyberiada od zawsze była kurortem. Niegdyś gorące lecznicze źródła, łaźnie, ciepły klimat i jezioro przyciągały ówczesną arystokrację, dziś tłumnie przyjeżdżają turyści.
Po pełnym wrażeń i przeżyć dniu, docieramy do hotelu Bienvenides. Szybko zjadamy smaczną kolację i wyruszamy na wieczorny spacer nadmorską promenadą. Jezioro w kształcie harfy wieczorem ma jeszcze inny urok. Przy lampce wina dzielimy się naszymi dzisiejszymi wrażeniami. Zaglądamy do sklepów i tutejszym zwyczajem skutecznie się targujemy. Zaopatrzeni w piękne kaszmirowe szale wracamy do hotelu.
Opr. Agnieszka Lelińska
Galeria zdjęć
Film z Pielgrzymki
|