Kiedy siadam do utrwalenia na papierze tegorocznego spotkania kolędowego, uświadamiam sobie, że cyklicznie powtarzające się uroczystości zawsze trzeba zamknąć w stałe ramy. Niczym wypełnianie formularza. Dnia tego i tego, spotkaliśmy się o takiej to godzinie, zaśpiewaliśmy kolędy…, każdą do ostatniej zwrotki. Na szczęście zwykle jest coś, co wychodzi poza ten scenariusz.
W tym roku wspólnie wsłuchiwaliśmy się we fragmenty poezji młodego Karola Wojtyły. Jaki to był talent, jaki umysł. Zachwyciło nas piękno wypływające z kart „Renesansowego Psałterza”.
Dojrzały, wymagający skupienia tekst pozwolił nam choć na chwilę wzlecieć nad ziemię. I nasuwa się pytanie, w jakiej dziedzinie Karol Wojtyła był najlepszy? W której roli osiągnąłby najwięcej? Jako duchowny, aktor, poeta…? Odpowiedź może być jedna. Był człowiekiem całkowicie oddanym Bogu. To determinowało jego wszystkie życiowe wybory. Dziękujemy Ci Elu, że pomyślałaś o takim dopełnieniu naszego kolędowania.
Nastrój podkreślały licznie palące się świece. Duże, średnie i całkiem maleńkie. Odzwierciedlały nasze rozumienie tekstu. Niekiedy wszystko było jasne, ale czasami głęboki, filozoficzny tekst, pozwalał jedynie na próbę muśnięcia go naszym umysłem.
Papież często przypominał o potrzebie modlitwy. A kto śpiewa, ten dwa razy się modli. Mamy Bogu za co dziękować, mamy też o co prosić. Wierzymy, że błogosławiony Jan Paweł II i patron naszej Parafii św. Ojciec Pio, zaniosą te rozśpiewane modlitwy przed tron Boga Najwyższego. Dlatego śpiewaliśmy długo i głośno. Jak co roku Maciek przygotował teksty kolęd, by nie pomylić słów w ostatnich zwrotkach. Przy okazji zrobił ogromną przyjemność naszym oczom. Każdy tekst wyświetlany był na tle starannie dobranego, świątecznego motywu. Chciało się nie tylko śpiewać, ale i patrzeć.
Najwięcej radości przyniosło nam wykonanie w kilku językach kolędy „Cicha noc”. Po polsku, niemiecku, angielsku, francusku (tak naprawdę nie wyszło), włosku, hiszpańsku. Wersja w języku japońskim wygrałaby wszystkie festiwale świata. Małe kuzyneczki Oli i Waldka pięknie grały na dzwoneczkach.
Beatka i Ewa wchodziły drugim głosem, co na chwilę dawało nam wrażenie bycia profesjonalnym chórem. A to, że Małgosia ze swoim fletem i Maciek z gitarą będą mistrzami, proroczo przewidział sam Karol Wojtyła. Jakby specjalnie dla ich napisał:
„-Idź, ty, śpiewaku, uliczny grajku,
od domu do domu-
i radość strunom lej w podarunku,
i szafuj szczęściem tonów.
- Graj, fujareczko, na hali-
juhasie, raduj ucho!
o, usłyszymy cię w dali,
radości Pan Bóg słucha.”
Oj, słucha...
A gdyby ktoś potrzebował dokładnych informacji, to Kolędowanie 2012 odbyło się w święto Trzech Króli, w piątek 6 stycznia 2012 o godz. 19:30, w Sali Papieskiej Parafii św. Ojca Pio na warszawskich Kabatach.
Galeria zdjęć
|